środa, 30 grudnia 2009

Habiba Sarabi

Doktor Habiba Sarabi urodziła się w 1956 roku w Mazar-e Szarif (Balch). Jest jedynym w historii Afganistanu gubernatorem-kobietą.


Habiba Sarabi została nominowana przez prezydenta Hamida Karzaja na gubernatora prowincji Bamian w 2005 roku. Wcześniej obejmowała stanowisko Ministra ds. Kobiet (w chwili obecnej tę funkcję pełni Hosn Banu Ghazanfar) oraz Ministra Kultury i Edukacji.

Habiba Sarabi jest Hazarką (należy zaznaczyć, że Bamian jest kulturalną stolicą i największym miastem afgańskiego Hazaradżatu). Urodziła się w Mazar-e Szarif. Dzieciństwo spędziła na podróżach z ojcem. Następnie przeprowadziła się do Kabulu, by skończyć liceum, a następnie medyczne studia w zakresie hematologii. Naukę kontynuowała w Indiach.

W czasie reżimu talibów, dr Sarabi wyjechała wraz z dziećmi do Peszawaru, jednakże często w sekrecie wracała do kraju, gdzie został jej mąż. W Afganistanie prowadziła potajemne kursy dla dziewcząt. Uczyła również w pakistańskich obozach dla uchodźców.

Jako gubernator, obrała rozwój turystyki jako jeden ze swoich celów. Pomimo bogatej historii, buddyjskich wpływów i walorów przyrodniczych, co czyni prowincję bardzo atrakcyjną turystycznie, jest to wciąż jeden z najbardziej zacofanych terenów w całym kraju.


źródło: http://www.afganistan.waw.pl

sobota, 26 grudnia 2009

2009 Press Conference: Women for Afghan Women

December 1, 2009 Press conference hosted by Women for Afghan Women and supported by Feminist Majority Foundation.











poniedziałek, 21 grudnia 2009

niedziela, 20 grudnia 2009

wtorek, 15 grudnia 2009

Afgańskie pałace weselne

Typowe afgańskie wesele to zwykle wydatek oszczędności życia. Przygotowywane jest na kilkaset osób. W Kabulu powstało wiele nowoczesnych "domów weselnych" zwanych salon-e arusi (salon weselny) lub ghasr-e arusi (pałac weselny).



Salony weselne imponują rozmiarami oraz neonami, które mienią się nocami wszystkimi kolorami tęczy.

W dniu ślubu afgańska panna młoda musi wyglądać jak bóstwo. Makijaż, fryzura i piękna suknia to elementy obowiązkowe. W całym mieście, nawet w biednych dzielnicach można natknąć się na salony fryzjerskie oraz kosmetyczne, utrzymujące się głównie z weselnych przyjęć.


źródło: http://www.afganistan.waw.pl

piątek, 11 grudnia 2009

sobota, 5 grudnia 2009

Kobiety bez twarzy

Katarzyna Chudyńska


"Nie wiesz, co to znaczy być kobietą w Kabulu. Musimy się zakrywać od stóp do głów, tak, że nawet kostki nie mogą być widoczne. A jeśli są, zostaniemy pobite i wyzywane." Tak napisała, Sohaila Danish, Afganka, w liście wysłanym internetem. Sohaila musiała wyemigrować ze swojego kraju. Mieszka w sąsiednim Pakistanie i działa w organizacji kobiecej RAWA (Revolutionary Association of Women of Afghanistan). To jeden z nielicznych sposobów, w jaki może opowiedzieć światu o tragedii kobiet afgańskich.

W 1992 roku, po obaleniu rządów prezydenta Najibullaha popieranego przez Rosję, do władzy doszli ultrafundamentaliści mudżahedini. Ograniczyli oni prawa kobiet do pełnego udziału w życiu społecznym, ekonomicznym, kulturalnym i politycznym. Gdy po czterech latach wojny domowej, 27 sierpnia 1996 roku władzę w stolicy Afganistanu, Kabulu, przejęli talibowie, kobiety zostały tych wszystkich praw pozbawione.
30 sierpnia 1996 - talibowie ogłaszają, że kobiety nie powinny pracować, ale pozostać w domu. Ich rzecznik Wakil Ahmad mówi dziennikarzom, że kobiety będą nadal dostawać pensje. Kilka dni później w wywiadzie dla CNN minister spraw zagranicznych talibów Sher Mohammad Istanikzai przyznaje, że są bez funduszy.

2 października 1996 - talibowie wprowadzają w Kabulu przymus modlenia się pięć razy w ciągu dnia. Amnesty International oskarża ich o wprowadzenie terroru. Obserwatorzy Amnesty twierdzą, że dzieci i kobiety są przez nowe władze źle traktowane. Tego samego dnia minister spraw zagranicznych Pakistanu ogłasza, że jego kraj uznaje talibów za legalną władzę w Afganistanie. Ich przywódców nazwał "ludźmi pobożnymi, bardzo kochającymi Islam". Później talibów zaakceptują jeszcze Zjednoczone Emiraty Arabskie i Arabia Saudyjska. Reszta świata nie uznała ich do tej pory.

Talibowie okupują prawie dwie trzecie kraju. Kontrolują stolicę, Kabul i dwa z trzech dużych miast: Kandahar na południu i Herat na zachodzie. Pozostała jedna trzecia państwa jest zajęta przez sojusz ugrupowań wrogich talibom. Niektóre z nich są fundamentalistyczne, inne bardziej nowoczesne.

Kraj podręcznych

W powieści sf Opowieść podręcznej kanadyjskiej autorki Margaret Atwood niższa kasta kobiet służy swoim właścicielom w domu i rodzi im dzieci. Nie mają wolności ani prywatności. Na podstawie tej książki powstał film pod tym samym tytułem. Dziś miasta Afganistanu wyglądają jak plan z tego filmu.

- Gdziekolwiek przejmują władzę, kobiety stają się ich pierwszymi ofiarami - pisze Sohaila - popełniają zbrodnie, jakie nie były jeszcze odnotowane w żadnych kronikach. Źadna młoda dziewczyna nie była, ani nie jest bezpieczna. Kobiety w każdym wieku, nawet 70-letnie babcie, są grupowo gwałcone. Odkąd rządzą talibowie wzrosła liczba prostytutek i żebraczek. Młode kobiety, które straciły swoich żywicieli w tym zdominowanym przez mężczyzn społeczeństwie nie mają innego wyjścia niż tylko poniżyć się, by znaleźć pożywienie. Ogromna liczba kobiet popełnia samobójstwa, by uniknąć zgwałcenia lub zmuszenia do małżeństwa z uzbrojonym mężczyzną - pisze Sohaila.

Podludzie, niewolnice w gospodarstwie domowym i maszyny służące do prokreacji - tak talibowie postrzegają kobiety. Taka jest też oficjalna polityka Islamskiego Państwa Afgańskiego, jakie proklamowali. Ustalając swoje prawa wzorowali się na średniowiecznym prawie islamskim szariat.

Wysokie obcasy zakazane


Zamknięto wszystkie szkoły dla dziewcząt. Nakazano kobietom pozostać w domu. Jeśli jakiś pracodawca zatrudnia je, grozi mu surowa kara. Żadna kobieta nie ma prawa wyjść z domu bez towarzystwa mężczyzny z najbliższej rodziny - zwanego mahram: męża, ojca, syna lub brata. Żadna kobieta nie ma prawa skorzystać z wizyty u lekarza. Nie ma prawa być operowana przez zespół chirurgów, w którym choć jeden jest mężczyzną. Planowanie rodziny jest nielegalne. Zeznania kobiety są warte połowę zeznania mężczyzny. Kobieta sama nie ma prawa wnieść sprawy w sądzie, może to za nią zrobić wyznaczony członek jej najbliższej rodziny.

Kobiety nie mają prawa do odpoczynku i rekreacji, hale sportowe zostały dla nich zamknięte. Piosenkarki nie mogą śpiewać, bo ich głosy rozpraszają mężczyzn.
Afganki nie mają prawa pokazywać swoich twarzy publicznie obcym mężczyznom. Nie mogą nosić ubrań w jasnych kolorach, nie mogą robić sobie makijażu. Wolno im wychodzić z domu jedynie w czadorach - bezkształtnych workach, zakrywających je od stóp do głowy. Nie mogą nosić butów na obcasach, bo ich stukot rozprasza mężczyzn. Nie mogą podróżować prywatnymi samochodami z mężczyznami. Nie mają prawa zabierania głosu w publicznej dyskusji, nie mogą się głośno śmiać, bo to może rozproszyć mężczyzn. Mogłyby wzbudzić w nich pożądanie seksualne

Biczowanie dla mas


Udokumentowane przypadki z raportów Amnesty International i organizacji kobiet afgańskich RAWA: 27 lutego 1998 - Kabul: Tysiące osób przygląda się, jak nastoletnia dziewczynka Suhailullah, ubrana w obszerną szatę zakrywającą ją od stóp do głowy, otrzymuje 100 batów. Powód? Szła ulicą z mężczyzną, który nie jest jej krewnym. Suhailullah stała przez 60 batów. Przez resztę siedziała skulona na ziemi. Spod jej grubego czadoru, nie dało się słyszeć żadnego jęku. Świadkowie nie wiedzieli, ile dokładnie ma lat i czy otrzymała pomoc medyczną po biczowaniu. Oddział talibów zaaresztował ją, kiedy szła ulicą. Towarzyszący jej mężczyzna uciekł, gdy talibowie zaczęli się do nich zbliżać.

Na tym samym stadionie, gdzie biczowano dziewczynkę, widzowie obejrzeli amputowanie dłoni. Ręce stracili dwaj mężczyźni oskarżeni o kradzież 500 dolarów ze sklepu. Ich odcięte dłonie były później wystawione na widok publiczny.

- Stało się rutyną, że patrole Talibów biją kobiety za to, że są niedokładnie zakryte. Biją też mężczyzn, którzy się ogolili, bo są to według ich prawa przestępstwa- pisze Sohaila w internetowym liście.

Nie przypadkiem biczowanie Suhailullah odbyło się w piątek. Co tydzień tego dnia wymierzane są publicznie kary za pogwałcenie edyktów Ministerstwa Wspierania Cnót i Walki z Występkiem. Jeśli publiczność nie chce przychodzić oglądać krwawych kar, jest przyprowadzana pod przymusem.

Miejsce kobiety to dom albo grób.

22 stycznia 1996, Herat. Samochód talibów potrącił idącą ulicą kobietę. Świadkowie poszli do gubernatora aby wszczął dochodzenie. Jego odpowiedź brzmiała: "Kobiety nie mają prawa poruszania się poza domem. Jeśli potrącony byłby mężczyzną, wszczęlibyśmy śledztwo. Niech inne kobiety zapamiętają to jako dobrą lekcję i nie wychodzą ze swoich domów."

6 listopada 1997, Kabul. Do szpitala dociera kobieta z poparzeniami 80% ciała. Urzędnik talibów zabrania lekarzowi rozebrania jej. Lekarz mówi, że jeśli jej nie opatrzy, kobieta umrze. "Wielu talibów ginie na polu walki" - odpowiada urzędnik. Kobieta umiera nie otrzymując pomocy.

Restrykcje talibów najbardziej dotykają mieszkanki dużych miast. Tu żyje najwięcej wykształconych kobiet, którym zabroniono pracować. W wioskach zwykle tradycja wykluczała kobiety z udziału w życiu publicznym. W stolicy Kabulu studiowało 8000 kobiet, a tysiące pracowało jako wykształcone pracownice. W Herat pracę straciło około 3000 kobiet.

Pracownicy socjalni w kontrolowanym przez talibów Afganistanie mówią o dramatycznym wzroście liczby kobiet popełniających samobójstwa. Powód? Nie mogą znieść życia pod prawem islamskim. W najgorszych przypadkach odbierają sobie życie połykając sodę kaustyczną - to bolesna i powolna śmierć. O samobójstwach mówi się tylko szeptem. Z powodu społecznych i religijnych tabu rodziny zwykle mówią o nich jako o przypadkowej śmierci. Nawet międzynarodowe organizacje charytatywne są proszone, by nie mówić o tym głośno.

Zmuszam się, by żyć


RAWA jest jedną z nielicznych rodzimych organizacji, do których kobiety z Afganistanu mogą zwracać się o pomoc. Należy do niej Sohaila, która często otrzymuje takie listy:
"Cztery lata temu dziewczyna mieszkająca naprzeciwko została zgwałcona przez mujahedinów. Później inna młoda dziewczyna z sąsiedztwa została przez nich porwana. Po tych dwóch wydarzeniach popadłam w tak straszną depresję, że kilka razy próbowałam się zabić. Ale za każdym razem przypominałam sobie o mojej starej matce i moim młodszym rodzeństwie. Nie zrobiłam tego tylko ze względu na nich. Raz, kiedy szłam z matką do szpitala, talib zaczął biczować po plecach moją matkę, wyzywając nas przy tym. Tak się przeraziłam, że zaczęłam biec w kierunku nadjeżdżających samochodów. Na szczęście przechodnie zatrzymali mnie widząc płacz matki. Mimo to nie wiem, jak długo będę w stanie wynajdywać powody, dla których mam nadal żyć w tak nędzny i upokarzający sposób" - napisała anonimowa kobieta.

Raporty RAWY i Amnesty International odnotowują coraz więcej przypadków przemocy domowej. Z powodu trudnych warunków finansowych w rodzinach rośnie frustracja. Raporty donoszą także o prostytucji młodych ośmio- i dziewięcioletnich dzieci na ulicach.

Po kilku miesiącach od przejęcia władzy przez talibów i wprowadzeniu ostrego reżimu, liczba kobiet zgłaszających się do szpitala psychiatrycznego w Kabulu wzrosła z 15 do 35 dziennie. Większość z nich to byłe urzędniczki, które straciły pracę. Z 80 000 byłych urzędników w Kabulu prawie połowa to kobiety. O pomoc zgłaszają się również byłe studentki. Teraz zabroniono im chodzić na zajęcia. Wiele kobiet jest tak biednych, że jak mówią lekarze "nie mogą pozwolić sobie na lekarstwa".

Większość pacjentek przychodzi do szpitala psychiatrycznego w tajemnicy, bo istnieje społeczne tabu dotyczące chorób psychicznych. Brakuje lekarstw, więc lekarze robią co mogą lecząc terapiami psychiatrycznymi i grupowymi. To daje kobietom odizolowanym w więzieniach swoich domów szansę spotkania innych kobiet i porozmawiania.

- "To, co nas zabija, to bezczynne siedzenie w domu" - powiedziała wysłannikowi Amnesty Interational, Simeen, trzydziestosiedmioletnia wdowa uczestnicząca w nowym kobiecym projekcie na przedmieściach Kabulu. Jej grupa oferuje tkanie dywanów, szycie i kursy edukacyjne. "Byłam wściekła, gdy talibowie zamknęli mój wydział. Przyjście tutaj i przebywanie z innymi kobietami zmieniło dla mnie wszystko" - powiedziała.

Pomoc na emigracji

RAWA organizuje również zajęcia i warsztaty dla kobiet. Ale członkinie tej organizacji nie mają prawa działać na terenie swego kraju. W pobliskim Pakistanie założyły obozy dla uchodźczyń. Prowadzą szkoły z hostelami dla dziewcząt i chłopców. Organizują kursy pielęgniarskie, nauki czytania i pisania i zawodowe kursy dla kobiet .W Quetta (Kwecie) w Pakistanie założyły dla uchodźczyń z Afganistanu i ich dzieci szpital przenośnymi ekipami medycznymi. Z jedną z takich ekip wyjechała w głąb Afganistanu Sohaila. Wiadomości internetem przesyła teraz Huma Saeed.
Huma na co dzień pracuje w jednej ze szkół RAWA'y w Pakistanie. Wyemigrowała w 1992 roku. Wcześniej była nauczycielką. Kiedy fundamentaliści przejęli władzę, Huma, jak wiele innych kobiet, straciła pracę. Pamięta dzień, gdy przez swoje oficjalne radio "Shariat" talibowie ogłosili, że kobiety nie mają prawa wychodzić z domu. Nawet kobiety, które pracują w biurach, powinny zostać w domu, a "Allah zapewni im wszystko, czego potrzebują". Talibowie ogłosili także, że każda kobieta, którą zobaczą na ulicy idącą bez bliskiego męskiego opiekuna "mahram", zostanie ukarana.

Źycie z dnia na dzień stawało się dla Humy coraz trudniejsze. Zwłaszcza, że działała w RAWA'ie. Zdecydowała się wyjechać. Huma martwi się o krewnych, którzy zostali w kraju. Jej siostra jest wdową wojenną i ma czwórkę dzieci. Szyje torby na zakupy, które sprzedają jej dzieci. W ten sposób mogą jakoś przeżyć.

RAWA, grupa w której działają Huma i Sohaila, została założona przez afgańskie intelektualistki w 1977 roku w Kabulu. Jej założycielkom przewodziła Meena zamordowana w 1987 roku przez agentów KGB. To organizacja "niezależna, polityczna, feministyczna, walcząca o prawa kobiet i prawa człowieka". Dziś skupia około 2000 członkiń i wiele zwolenniczek/zwolenników w Afganistanie i poza jego granicami. Przez większy czas działalności RAWY trwała wojna domowa przeciw rosyjskim okupantom i sytuacja stawała się coraz trudniejsza. W 1982 roku RAWA przerzuciła większość swojej działalności do Pakistanu. Od 1992 roku działania RAWA'y kierują się przeciw fundamentalistom.

- Talibowie popełniają większość swoich zbrodni w imię Koranu i szariat. Nazywają się jedynymi obrońcami islamu i usprawiedliwiają okrucieństwa i opresjonowanie kobiet, jako oczyszczanie Afganistanu z szatańskiego widma z Zachodu. Jeśli ktokolwiek próbuje otworzyć usta, by powiedzieć choć słowo przeciwko nim, jest nazwany "wrogiem islamu" i może zostać zamordowany - mówi Huma.

Głos talibów

Na stronach internetowych www.taleban.com Talibowie zamieszczają swoje wersje wydarzeń. Sytuacji kobiet afgańskich dotyczą dwa krótkie teksty. Pierwszy z nich ma tytuł "Warunki życia kobiet obecnie i za panowania reżimu Rabbaniego": "Islamskie Państwo Afganistan w zupełności popiera społeczny, kulturowy i ekonomiczny rozwój kobiet. Rząd ochrania honor, życie i własność Afganek. W przeciwieństwie do sytuacji, jaka miała miejsce w reżimie Rabbaniego, kobiety mogą teraz wychodzić ze swoich domów bez obawy przed porwaniem, zgwałceniem i obrabowaniem". (....) "Poprzedni reżim, który nie służył dobru narodu, zatrudniał kobiety w wielu sektorach bez faktycznej potrzeby. Niektóre z nich były wykorzystywane do seksualnych rozrywek biurokratów. Ponieważ było to nieefektywne i niemoralne, obowiązek pracy został z kobiet czasowo zdjęty. Rząd płaci im regularnie pensje. Ale kobiety, których praca jest naprawdę konieczna, nadal pracują w sektorach zdrowia i edukacji. Gdy tylko warunki w kraju poprawią się, bez wątpienia poprawią się możliwości pracy dla kobiet."

W drugim oświadczeniu o edukacji kobiet na temat podany w tytule pada jedno zdanie. Talibowie uważają edukację za obowiązkową zarówno dla kobiet i mężczyzn, bo tak nakazuje Islam. Potem opisują obecną sytuację w kraju jako czasowo uniemożliwiającą zapewnienie dostępu do edukacji. By odbudować szkoły i uniwersytety potrzebują zagranicznej pomocy.

Muzułmanki protestują

Jak twierdzi Huma, nawet w Iranie niektóre zarządzenia talibów wzbudzają sprzeciw. Akt kamienowania został przez tamtejszych muzułmanów nazwany "nieludzkim i sprzecznym z Koranem".

Talibów jawnie potępia Liga Kobiet Muzułmańskich. W jej oświadczeniu czytamy: "Starania talibów, by wykluczyć kobiety z życia publicznego, to polityczny manewr nazwany przez nich islamskich prawem. Przed objęciem władzy talibowie dopuścili się manipulacji i używali sloganów o prawach kobiet, by udało im się przejąć kontrolę nad państwem. Używali autorytarnych metod typowych dla krajów Bliskiego Wschodu. Stanowisko talibów dotyczące wykluczenia kobiet z życia społecznego nie ma oparcia w islamie, ale raczej wypływa z kulturowych uprzedzeń jakie są obecne w represyjnych ugrupowaniach w tym rejonie.

Odkąd talibowie przejęli władzę, powtórzyła się historia, która wcześniej zaistniała w wielu muzułmańskich krajach. W tym scenariuszu niestabilność polityczna współistnieje z ekstremalną i niosącą opresję dla kobiet ideologią.

Takie poglądy nie mają podstawy w Koranie, a mimo to są promowane przez talibów jako "islamskie". Ta sytuacja jest wyjątkowo rozpaczliwa, ponieważ Koran przyznał prawa ekonomiczne kobietom już 1400 lat temu. Obecna manipulacja kobietami mająca służyć geopolitycznym interesom jest równocześnie nieludzka i sprzeczna z islamem."

Dyskryminacja to oficjalna polityka

Dyskryminacja kobiet w Afganistanie została zauważona przez ONZ. 13 września 1999roku Radhika Coomaraswamy, Specjalny Wysłannik ONZ ds. przemocy wobec kobiet, po powrocie z Afganistanu zwołała w Islamabadzie, stolicy sąsiedniego Pakistanu, konferencję prasową. "Na terytorium Afganistanu opanowanym przez talibów zastałam oficjalne, szeroko rozpowszechnione, systematyczne pogwałcenie praw kobiet jako praw człowieka" - powiedziała. "Prawa kobiet do edukacji, opieki medycznej, pracy, wolności poruszania się i zgromadzeń zostały drastycznie ograniczone". Coomaraswamy spędziła w Afganistanie 4 dni. Rozmawiała z afgańskimi kobietami i uchodźczyniami żyjącymi w pobliskim Pakistanie. Otrzymała raporty o istnieniu prostytucji w Kabulu. Wielu ludzi opowiadało jej o stręczeniu afgańskich kobiet za granicą. "Talibowie narzucili rozporządzenia, które są zupełnym zaprzeczeniem międzynarodowych standardów. Publiczne biczowania kobiet są przeprowadzane w każdy piątek, głównie za pogwałcenie rozporządzeń ministerstwa" - dodała.

Według wysłanniczki ONZ w najbliższej przyszłości nie zanosi się na poprawę sytuacji. Do władz w Kabulu skierowała pytanie o przyszłość kobiet i ich prawa do edukacji. Nie otrzymała żadnej odpowiedzi.

Huma zapytana o to, czy próbowały kiedykolwiek rozmawiać z talibami pisze: "To niemożliwe! Są z natury antydemokratyczni, a ich nastawienie do kobiet jest ciągle barbarzyńskie, bez porównania z jakimkolwiek innym krajem. To patologiczni mizogini".
Nad działaczkami RAWA'y cały czas krążą groźby śmierci ze strony talibów. 28 kwietnia 1998roku w pakistańskim miasteczku Peshawar RAWA zorganizowała demonstrację. Manifestujące zwolenniczki RAWY zostały zaatakowane prze fundamentalistów. Wykrzykiwali groźby i wyzwiska. Po tym wydarzeniu szef afgańskiego wymiaru sprawiedliwości Maulawi Mo'azen powiedział reporterowi lokalnej gazety w Peshawarze "Najczarniejszy dzień w historii Afganistanu, to ten, kiedy przyznano kobietom wolność".

Informacje wykorzystane w artykule pochodzą ze stron internetowych RAWA, Muzułmańskiej Ligi Kobiet, Oficjalnej Strony Talibów oraz innych publikacji RAWA i raportów Amnesty International. Raporty otrzymane przez RAWA pochodzą od naocznych świadków, raporty przysyłane do ich gazety "Wiadomości Kobiet" przesyłane są przez korespondentów- amatorów, którzy w większości proszą o zachowanie anonimowości. Większość tych raportów jest sprawdzana przez niezależne źródła i są uważane za wiarygodne.


źródło: http://www.efka.org.pl/index.php?action=z_art&ID=77

niedziela, 29 listopada 2009

Nieposłuszne kobiety

05/01/2009

Nowa ustawa podpisana przez prezydenta Afganistanu Hamida Karzai’a pozwala mężczyznom na głodzenie żon, jeśli te nie zaspokajają ich potrzeb seksualnych. Nowe zapisy spotkały się z gwałtowną reakcją ze strony kobiet oraz przywódców ze świata zachodu. Jednak ajatollah Mohammed Asef Mohseni – muzułmański duchowny nie dopatrzył się w nowym prawie żadnych nieprawidłowości.

Zdaniem Mohseni’ego, obowiązkiem każdej kobiety jest zaspakajanie potrzeb seksualnych męża. W przypadku, gdy kobieta nie wypełnia swojej małżeńskiej powinności – mąż może w majestacie prawa zacząć ją głodzić. Mohseni przypomina, że islam zabrania mężczyznom poszukiwania uciech cielesnych w objęciach innych kobiet, dlatego wypełnianie wszystkich powinności z tego tytułu należy do małżonki. „Dlaczego mężczyzna i kobieta mają brać ślub, jeśli nie ma pomiędzy nimi relacji seksualnych? Oni są wtedy jak brat i siostra.” – powiedział Mohseni.

Duchowny przypomniał, że mąż i żona mogą prowadzić ze sobą negocjacje i podczas rozmowy wolno im określić, jak często chcą ze sobą spać. Mohseni stwierdził też, że kobieta ma prawo odmówić mężczyźnie, jeśli ma dobre usprawiedliwienie.

Według ajatollaha, obowiązkiem kobiety jest jednak zaspokajanie potrzeb seksulanych mężów. „Jeśli kobieta mówi ‘nie’, mężczyzna ma prawo jej nie karmić.” – powiedział. Zgodnie z prawem, mężczyzna raz na cztery dni może zażądać od swojej żony, by ta uprawiała z nim seks. Odstępstwo od tej zasady można zastosować tylko wtedy, gdy kobieta jest chora.

Dziennik „Daily Mail” przypomniał, że kobiety w Afganistanie mają wprawdzie możliwość podjęcia pracy i samodzielnego utrzymania, ale w praktyce niewiele kobiet z tego prawa korzysta. Zdecydowana większość z nich jest całkowicie uzależniona od swoich mężów.

Zdaniem zachodnich obserwatorów, nowe regulacje są krokiem wstecz w dziedzinie rozwoju praw kobiet. Tamtejsze prawo już nakazuje, by żona pytała o zgodę męża, jeśli chce wyjść z domu. Kobiety mogą opuścić miejsce zamieszkania bez pytania tylko wtedy, gdy wychodzą do pracy, szkoły albo do lekarza. Ale i ten problem – zdaniem Mohseni’ego – można w łatwy sposób rozwiązać. Duchowny uważa, że każda kobieta, która pragnie więcej wolności, powinna zawrzeć odpowiedni zapis w umowie małżeńskiej, a jeśli coś jej się nie podoba, może znaleźć sobie innego męża. W praktyce nie jest to oczywiście takie proste. Większość małżeństw jest bowiem zaaranżowana i ze względu na niski status społeczny wielu kobiet – odmowa zawarcia małżeństwa staje się niemożliwa.

Nowe zapisy w prawie sprawiły, że mnóstwo kobiet wyszło na ulice Kabulu, by wyrazić swoje niezadowolenie. Brytyjski dziennik poinformował, że stanęły one oko w oko z tłumem rozwścieczonych mężczyzn, który rzucał w nie kamieniami, krzycząc: „psy” i „niewolnice chrześcijan”. Zwaśnione grupy manifestantów musiała rozdzielić policja.

Choć nowe ustawodawstwo ma zastosowanie wyłącznie wobec szyitów, większość kobiet wyraża obawy, że zmiany te stanowią powrót do reguł panujących w czasach rządów talibów, kiedy represje wobec kobiet stosowano na każdym kroku.

Zródlo: wp.pl
Autor: Mag Ni-Fik

sobota, 21 listopada 2009

To nie oznacza bycia równym

Autorka tekstu, Ann Jones, która pracowała w misji humanitarnej w Afganistanie w latach 2002-2006, opisała swoje doświadczenia w książce Kabul in Winter: Life Without Peace in Afghanistan (Metropolitan Books, 2006).

W 2007 roku byłam w Heracie. Razem z afgańską działaczką udałyśmy się na spotkanie dotyczące praw kobiet. Był upalny dzień, zauważyłam ulicznego sprzedawcę lodów, więc czym prędzej kupiłam dwa cytrynowe rożki. Jeden z nich wręczyłam mojej towarzyszce. „Przepraszam, ale nie mogę” – powiedziała. No tak, miała na sobie burkę. To był głupi błąd, byłam już wystarczająco długo w Afganistanie i pracowałam z kobietami, zakrytymi od stóp do głów plastikowymi plisowanymi torbami. Pewnego razu sama założyłam burkę, żeby poczuć jak to jest mieć na sobie duszny worek i widzieć świat przez siatkę. Spotkałam kobiety, które potykały się o burki i przewracały. Kobiety, które wpadały pod samochody, których nie mogły widzieć. Widziałam kobietę, która została ciężko poparzona, gdy jej burka zapaliła się. Słyszałam historię kobiety, której burka przytrzasnęła się w drzwiach taksówki, samochód pojechał dalej, ofiara uderzyła o chodnik i doznała pęknięcia czaszki. Nigdy wcześniej nie zdawałam sobie jednak sprawy z tego, że kobieta w burce nie może także jeść lodów. Oddałyśmy nasze lody dzieciom i śmiałyśmy się z całego zajścia, choć mi w ogóle nie było do śmiechu. (…)

To prawda, że po upadku talibów wiele kobiet w stolicy wróciło do pracy w szkołach, szpitalach, ministerstwach, inne znalazły lepiej płatne stanowiska w międzynarodowych instytucjach humanitarnych. W rzeczywistości „wyzwolenie” kobiet jest tylko teoretyczne. W afgańskiej konstytucji, przyjętej w 2004 roku, jest deklaracja mówiąca o tym, że obywatele Afganistanu, kobiety i mężczyźni, są równi wobec prawa. Ale jakiego prawa? System sądowniczy, bardzo konserwatywny, niedoskonały i skorumpowany, podejmuje decyzje w oparciu o specyficzną interpretację szariatu, o zwyczajowe normy plemienne albo po prostu za łapówkę. A „badacze” prawa uczą kobiety, że „równe uprawnienia i obowiązki” to nie to samo co bycie równym mężczyznom.

Afganistan pod rządami Hamida Karzaja ratyfikował najważniejsze międzynarodowe porozumienia dotyczące praw człowieka: Powszechną deklarację praw człowieka, Międzynarodowy Pakt Praw Obywatelskich i Politycznych, Konwencję o Eliminacji Wszelkich Form Dyskryminacji Kobiet (CEDAW). Podobnie jak konstytucja, te ważne dokumenty stanowią podstawę dla przestrzegania praw człowieka w przypadku kobiet. Jednak budowanie praw na takiej papierowej podstawie - pośród ubóstwa, analfabetyzmu, mizoginii i trwających działań wojennych – to coś całkiem innego. To właśnie dlatego, dla większości afgańskich kobiet, życie prawie wcale się nie zmieniło. To dlatego nawet wykształcona działaczka, jak moja towarzyszka, nie może zjeść lodów w drodze do agencji ONZ, gdzie pracuje nad kwestią praw kobiet. Jednak dla większości Afganek burka to najmniejszy problem.

Afganistan to jeden z najbiedniejszych krajów świata. Brak dostępu do czystej wody, elektryczności czy opieki medycznej powoduje, że średnia życia waha się w granicach 42 lat. Około 85% kobiet to analfabetki, a 95% z nich rutynowo pada ofiarą przemocy w domu. A dom to dla większości Afganek, zarówno na wsiach i w miastach - więzienie. Miejsca publiczne i życie publiczne to domeny mężczyzn. Prezydent Karzaj przewodniczy państwu, a jego żona, wykwalifikowana ginekolog z tak potrzebnymi umiejętnościami, siedzi w domu.

Są to powszechnie znane fakty. Pięć lat zachodniej okupacji nic nie zmieniły. Afgańskie kobiety i dziewczynki, zgodnie z tradycją i praktyką, są własnością mężczyzny. Mogą być sprzedawane i kupowane jak każdy inny towar. Mimo, że zgodnie z afgańskim prawem minimalny wiek zamążpójścia dziewczyny to 16 lat, często się zdarza, że dziewczynki już w wieku zaledwie 8-9 lat są sprzedawane przyszłemu mężowi. Lekarki w kabulskim szpitalu położniczym opisują drastyczne obrażenia „nocy poślubnej”, zagrażające życiu, zadawane dzieciom-żonom przez mężów. Na wsi, bez opieki medycznej, tak okaleczone dziewczynki umierają.

Biorąc pod uwagę ścisłe pilnowanie kobiet przez mężczyzn, zaskakująco duża ich liczba próbuje uciec. Jednak każda samotna kobieta przebywająca poza domem z założenia jest uznawana za winną dopuszczenia się przestępstwa na tle seksualnym. Dlatego „ucieczka” jest przestępstwem sama w sobie. Zakłada się, że jedno przestępstwo pociąga za sobą drugie. Złapana uciekinierka może być aresztowana na bliżej nieokreślony czas lub zwrócona mężowi, ojcu lub braciom, którzy mogą ją zamordować, aby zwrócić honor rodzinie.

Wiele dziewcząt popełnia samobójstwo. Jest to jedyna metoda, aby uciec od przemocy, wykorzystywania seksualnego lub małżeństwa z przymusu. Dziewczyna uwiedziona, zgwałcona lub fałszywie o to posądzona, ucieka w ten sposób od więzienia lub śmierci dla odzyskania honoru. Samobójstwo również przynosi dyshonor rodzinie, więc jest ukrywane. O samobójstwie można się dowiedzieć tylko wtedy, jeśli popełniają je mieszkanki miast, na przykład przez podpalenie się. Jeśli od razu nie umrą, są zabierane do szpitala.

Mimo że liczba samopodpaleń jest na pewno zaniżona, w 2006 roku odnotowano 150 takich przypadków w zachodnim Afganistanie, 197 w Heracie, oraz co najmniej 34 w południowej części kraju. Prawa zwyczajowe i tradycje, które powodują, że życie samobójczyń jest nie do zniesienia, pojawiły się przed talibami i obowiązują nadal, obok nowej konstytucji i dokumentów międzynarodowych o prawach człowieka. Wystarczy włączyć kabulską telewizję, aby się przekonać w jak schizofrenicznej sytuacji znajdują się obecnie kobiety w Afganistanie. Oglądając sesje parlamentarne w telewizji zobaczymy kobiety, które nie tylko siedzą ramię w ramię z mężczyznami – niebezpieczna, zazwyczaj zakazana bliskość – ale również polemizują z nimi. Trudno zapomnieć o biednej Szaimie, młodej i żywiołowej prezenterce popularnego programu telewizyjnego. Została zamordowana przez ojca i brata, ponieważ uważali, że jej praca przynosi wstyd. Mułłowie i urzędnicy od czasu do czasu wydają oficjalne dekrety, w których potępiają kobiety pracujące w telewizji, albo telewizję w ogóle.

Wielu ludzi uważa, iż kluczem do poprawy życia kobiet i wszystkich Afgańczyków jest edukacja, jako że mnóstwo wykształconych ludzi opuściło kraj podczas kilkudziesięciu lat wojen. Przez cały wiek władcy Afganistanu - od królów do komunistów, starali się „odkryć” kobiety i wspierać ich edukację. W latach 70. i 80. wiele kobiet w stolicy kraju mogło się poruszać swobodnie, bez zakrywania twarzy. Pracowały w biurach, szkołach, szpitalach. Uczyły się na uniwersytetach, zdobywały uprawnienia lekarzy, pielęgniarek, nauczycielek, sędziów, inżynierów. Prowadziły swoje własne samochody. Nosiły zachodnie ubrania i podróżowały za granicę. Jednak kiedy komuniści w Kabulu ogłosili powszechny obowiązek edukacyjny w całym kraju, prowincjonalni konserwatyści sprzeciwili się edukacji kobiet. Obecnie Afganki z elity kabulskiej nie nadrobiły jeszcze zaległości sprzed 35 lat. Jednak raz jeszcze ultrakonserwatyści są u władzy. Tym razem są to talibowie, którzy kontrolują południową część kraju. Ich taktyki to wysadzanie lub podpalanie szkół (150 w 2005 roku, 198 w 2006), mordowanie nauczycieli, szczególnie kobiet, które uczą dziewczynki. Według szacunków UNICEF, w czterech południowych prowincjach ponad połowa szkół nie zapewnia już żadnego wykształcenia. W tych południowych prowincjach, które stanowią większą część kraju, kobiety i dziewczynki siedzą w domu (…).

tłumaczenie: Magda Sikorska
Źródło:

piątek, 13 listopada 2009

Fakty

  • Co 30 minut jedna Afganka umiera przy porodzie
  • 87 % afgańskich kobiet jest niepiśmiennych
  • 30 % dziewcząt w Afganistanie ma dostęp do edukacji
  • 90% kobiet w Afganistanie doświadczyło fizycznej, psychicznej lub seksualnej przemocy
  • 44 lata to średnia długość życia Afganki
  • 70 do 80 % kobiet w Afganistanie jest zmuszanych do zamążpójścia

Za: http://www.afghan-web.com/woman/

poniedziałek, 9 listopada 2009

Dożywocie za "honorowe" morderstwo

Wczoraj w Hamburgu zakończył się proces 24-letniego Ahmada Obeidis oskarżonego o zamordowanie 16-letniej siostry Morsal Obeidis. Ahmad w maju 2008 zabił swa siostrę zadając 20 ciosów nożem. Powodem było zbyt zachodnie prowadzenie się siostry. Rodzeństwo urodziło się w Afganistanie.


Ahmad został skazany na dożywocie. Po odczytaniu wyroku rodzina zamordowanej i mordercy wpadła w amok. Pod adresem sędziów, oskarżyciela a nawet prasy posypały się mocno niecenzuralne słowa, kochająca mamusia próbowała głową rozbić szybę oddzielającą publiczność od uczestników procesu. 14-letni brat poprzysiągł zemstę sędziemu i oskarżycielowi.

Rodzina Obeidis przybyla 13 lat temu z Afganistanu do Niemiec. Wszyscy maja niemieckie obywatelstwo. Od lat mieszkaja w hamburskiej dzielnicy Rothenburgsort.


źródło: http://www.hamburg-info.net

niedziela, 8 listopada 2009

Obowiązki małżeńskie


Prawo zezwalające mężowi głodzić żonę, jeśli ta odmawia mu seksu, weszło w życie w Afganistanie 16 sierpnia 2009. Prezydent Hamid Karzai sprzedał kobiety, za poparcie konserwatywnych szyitów w przyszłotygodniowych wyborach - komentują krytykujące nowe zapisy organizacje kobiece.

Karzai już raz próbował regulować życie rodzinne szyickiej mniejszości w Afganistanie. W wyniku protestów wycofał się z postanowień. Druga, "łagodniejsza" wersja przepisów jest wciąż krytykowana i określania mianem niezwykle "represyjnej".


W świetle opublikowanych zapisów, mąż może głodzić swoją żonę jeśli ta odmówi współżycia z nim. Bez zgody małżonka kobieta nie może podjąć pracy. Wyłączne prawo do opieki nad dziećmi mają ojcowie i dziadkowie.

Wcześniejsze przepisy wskazywały, że szyitka powinna uprawiać seks z mężem minimum 4 razy w tygodniu.

Oburzone wprowadzonymi regulacjami są organizacje kobiecie w Afganistanie. - Najważniejsze dla Karzaja jest poparcie fundamentalistów, on sądzi że ich poparcie będzie mu potrzebne w trakcie wyborów prezydenckih - komentuje Rachel Reid z Human Rights Watch.

Źródło: BBC
http://www.wiadomosci24.pl

czwartek, 5 listopada 2009

New Gulestan Arzo Organization

New Gulestan Arzo to afgańska organizacja pozarządowa, która powstała z inicjatywy afgańsko-niemieckiego małżeństwa Mohammada i Cathleen Jahesh.



Organizacja pozarządowa New Gulestan Arzo (موسسه گلستان آرزو نوین / د گلستان آرزو نوی موسسه) powstała w Kabulu, by pomagać rodzinom i dzieciom pozbawionym opiekunów oraz w edukacji kobiet.

W ramach działalności New Gulestan Arzo organizowane są kursy językowe (dari, paszto, angielski, niemiecki, arabski), kursy komputerowe, lekcje matematyki i interpretacji Koranu. W chwili obecnej organizacja ma pod swoją opieką około 600 uczących się dziewczynek i kobiet.

Organizacja pomaga również rodzinom pozbawionym dochodów i męskiego opiekuna. Dla każdej potrzebującej rodziny poszukiwani są sponsorzy.

Organizacja Gulestan Arzo planuje otworzyć swoje przedstawicielstwa w Europie.
Zainteresowanych udzieleniem pomocy lub przekazaniem sugestii prosimy o kontakt (w językach angielskim, niemieckim, dari lub paszto): ngulestanarzo@yahoo.com lub w języku polskim z redakcją strony http://www.afganistan.waw.pl.

New Gulestan Arzo Organization (NGAO) jest zarejestrowana w afgańskim Ministerstwie Finansów, numer licencji 1315.

Oficjalna strona NGAO: http://www.ngao.de/


źródło: http://www.afganistan.waw.pl

poniedziałek, 2 listopada 2009

Najwa bin Laden

Pierwsza żona Osamy bin Ladena, Najwa bin Laden, opublikowała pamiętniki. Ukazują one złożony charakter i wręcz sprzeczne cechy osobowości najbardziej poszukiwanego terrorysty na świecie.




Najwa twierdzi, że Osama był zwolennikiem surowej dyscypliny i bił swoje dzieci na przykład za to, że uśmiechając się, pokazywały zbyt wiele zębów, ale uwielbiał słoneczniki i szybkie samochody.

Osama bin Laden nie lubił sprzętów AGD

Zakazywał też używania w swym domu sprzętów elektrycznych i starał się hartować charakter swoich synów, zabierając ich na pustynne wspinaczki bez wody.

Szczegóły życia domowego założyciela Al-Kaidy wyłaniają się z książki, którą Najwa napisała wspólnie ze swym czwartym synem, Omarem. "Growing Up Bin Laden" ukazuje drogę bin Ladena od nastoletniego pana młodego po międzynarodowy terroryzm, wyjawiając przy okazji, że bardzo lubił on mango i BBC.

Przedstawiają one mężczyznę, który uciekając przed zachodnimi mocarstwami stawał się coraz bardziej surowy. Najwa poślubiła swego kuzyna bin Ladena, kiedy on miał 17 lat a ona 15, i urodziła mu siedmiu synów, w tym Omara, i cztery córki. Bin Laden w sumie miał sześć żon i trzymał je w spartańskich warunkach w domach w Arabii Saudyjskiej i Sudanie, gdzie nie mogły korzystać z urządzeń elektrycznych.

Wkrótce po irańskiej rewolucji z 1979 roku młoda para wybrała się do USA i tam bin Laden poznał Abdullaha Azzama, radykalnego duchownego palestyńskiego, którego uważa się za ideologicznego mentora Osamy. Niedługo potem zaczął podróżować do Pakistanu, by wspierać antysowiecki ruch oporu w sąsiednim Afganistanie. Zachwycał swych synów opowieściami o walkach z sowieckim okupantem w latach 80., ale stawał się coraz bardziej srogi.

Osama bin Laden uwielbia szybką jazdę samochodem i łamigłówki matematyczne

Z książki wynika jednak też, że bin Laden, który jest oskarżany o kierowanie zamachami z 11 września 2001 roku i po ośmiu latach przebywa nadal na wolności pomimo, że jest najbardziej poszukiwanym człowiekiem na świecie, ma przynajmniej jednego złotego mercedesa i kiedyś kupił sobie też szybką łódź motorową. - Nic nie daje mu więcej zadowolenia niż spędzenie dnia na szybkiej jeździe po pustyni, gdzie po pewnym czasie wysiada z samochodu i odbywa długie spacery - pisze Najwa.

Zmuszony do udania się na wygnanie do Sudanu za potępienie królewskiej rodziny saudyjskiej, która zgodziła się na stacjonowanie sił amerykańskich w swym kraju, przysposabiał swoich synów do trudnych warunków życia, każąc im sypiać na pustyni i wspinać się po górach. W chwilach swobodniejszych synowie podziwiali jego umiejętności jeździeckie, a on lubił popisywać się swoimi matematycznymi zdolnościami, prosząc ludzi, by używając kalkulatora próbowali liczyć szybciej niż on. Jego syn mówi: – Mój ojciec był tak znany z tej umiejętności, że zdarzało się iż do naszego domu przychodzili ludzie i prosili go by, zmierzył się z kalkulatorem.

Najwa dodaje: – Ulubionym zajęciem Osamy była uprawa roli, hodowanie najlepszych zbóż i największych słoneczników.

28-letni Omar bin Laden i jego matka wyjechali z Afganistanu przed 11 września 2001 roku i żadne z nich nie ma kontaktu z Osamą bin Ladenem. We wrześniu 2006 roku Omar poślubił Jane Felix-Browne, Brytyjkę z Cheshire będącą już babcią. Mieszkają podobno na Bliskim Wschodzie.

źródło: www.newsweek.pl

środa, 28 października 2009

Mieszkanki Kablu w kilku odsłonach

Kabul, rozmawiające kobiety
Fot. Rafiq Maqbool AP


20 sierpnia 2007, Kabul, Afganistan. Kobieta wraca z targu, niosąc melony
Fot. SAURABH DAS AP


Kontrola bezpieczeństwa przed komisją wyborczą w Kabulu
Fot. LUCY NICHOLSON REUTERS


Afgańskie szyitki niosą transparent z napisem "Chcemy prawa, ale demokratycznego"
Fot. Musadeq Sadeq AP


Afganka w burce
Fot. Farzana Wahidy AP


Na targu
Fot. Rafiq Maqbool AP


Kobiety w błękitnych burkach niczym duchy przemykają ulicami Kabulu
Fot. Rafiq Maqbool AP


Afganki przed wystawą zdjęć zorganizowaną w Kabulu przez ONZ
Fot. Rafiq Maqbool AP


Afgańska kobieta przygląda się dzieciom na deskorolkach.
Fot. Rafiq Maqbool AP


Afganki czekają na badanie lekarskie w klinice ONZ. Z okazji Dnia Kobiet mieszkanki Kabulu miały okazję skorzystać za darmo z porad medycznych
Fot. Rafiq Maqbool AP


W pięć lat po ogłoszeniu zwycięstwa nad Talibami, sytuacja w Afganistanie niewiele się poprawiła. Mimo ogromnej pomocy militarnej i humanitarnej, kraj nadal stoi na krawędzi bankructwa i wojny domowej. Walki z Talibami trwają, powtarzają się zamachy, w których giną żołnierze i cywile, wzrosła produkcja opium. Nic nie wskazuje na rychłe zmiany. Na zdjęciu: Afgańskie wdowy stoją w kolejce po racje żywnościowe wydawane przez CARE w Kabulu, 23.01.2006 r.
Fot. RAFIQ MAQBOOL AP


źródło: GW

poniedziałek, 26 października 2009

W Laghman zginęła dziesięcioletnia dziewczynka

Bakhtar News: 25 października 2009

W prowincji Laghman śmierć poniosła dziesięcioletnia dziewczynka. Zginęła od kul wystrzelonych przez amerkańskich żołnierzy.

Do strzelaniny doszło dziś przed południem w mieście Mihtarlam, stolicy prowincji Laghman. Wcześniej amerykański pojazd najechał na przydrożną minę.


Rzecznik gubernatora prowincji podał do wiadomości, że w strzelaninie jaka się wywiązała po wypadku, śmierć poniosła dziewczynka, a jeden mężczyzna został ranny. Naoczni świadkowie twierdzą, że Amerykanie zaraz po tym jak najechali na minę, otworzyli ogień w kierunku przechodzących w pobliżu cywili. Wciąż nie wiadomo czy w wyniku wybuchu miny siły ISAF poniosły straty.


źródło: http://www.afganistan.waw.pl

poniedziałek, 19 października 2009

UNIFEM

Sytuacja kobiet w Afganistanie jest trudna. Długotrwała wojna, zubożenie ludności, nieskuteczne prawo i systematyczne wykluczanie afgańskich kobiet ze społecznego, ekonomicznego i publicznego życia stopniowo pogarsza ich położenie.

UNIFEM rozpoczął swą działalność w Afganistanie na początku 2002 roku po upadku reżimu Talibów. Od kilku lat bierze udział w formułowaniu strategii rozwoju dla Afganistanu, biorąc pod uwagę uwarunkowania historyczne i kulturalne kraju. Nieustannie przeprowadza konsultacje z afgańskimi kobietami starając się, by określone przez nie potrzeby znalazły odzwierciedlenie w strategii.

UNIFEM (United Nations Development Fund for Women) wspiera kobiety w realizowaniu ich praw zagwarantowanych w Konwencji w sprawie eliminacji wszelkich form dyskryminacji kobiet (Convention on the Elimination of All Forms of Discrimination against Women - CEDAW). Afganistan podpisał konwencję w 1980 roku i ratyfikował ją w marcu 2003 roku. UNIFEM ściśle współpracuje z partnerami nad rozpowszechnianiem informacji o CEDAW i innych międzynarodowych standardach ochrony równości płci, wspiera stopniowe i systematyczne wprowadzanie tych standardów do prawa i polityk państwa.

Priorytety programu realizowanego przez UNIFEM zostały określone przez rząd Afganistanu, organizacje pozarządowe i system Narodów Zjednoczonych. Działalność UNIFEM uzupełnia prace rządu, komisji ds. reform, międzynarodowych organizacji, UNAMA i innych agend Narodów Zjednoczonych. Działania UNIFEM mają na celu propagowanie praw afgańskich kobiet i promowanie równości płci, pobudzanie aktywności kobiet w uczestniczeniu w społecznej, ekonomicznej i politycznej odbudowie kraju.

UNIFEM dąży do zapewnienia pełnej realizacji praw kobiet i równości płci w procesie odbudowy Afganistanu. Szczególny nacisk kładzie na wzmocnienie Ministerstwa ds. Kobiet (Ministry of Women's Affairs - MOWA) we wdrażaniu i upowszechnianiu równości płci w politykach państwa.

UNIFEM skupia swą działalność wokół spraw kobiet i wspiera utworzenie organizacji afgańskich kobiet w społeczeństwie obywatelskim. Podkreśla rolę i konieczność zaangażowania mediów w popieranie upowszechniania równości płci w procesie budowania narodu. UNIFEM wspiera także działania mające na celu zagwarantowanie równości płci w systemie prawnym.

Priorytety UNIFEM:

1. Wspieranie Ministerstwa ds. Kobiet

UNIFEM wspiera Ministerstwo ds. Kobiet w zwiększeniu kompetencji i skuteczności działań rządowych, pogłębianiu umiejętności współpracy międzyrządowej w sprawach równości płci oraz unormowaniu sytuacji kobiet w Afganistanie. Organizuje szkolenia z zakresu równego statusu mężczyzn i kobiet, przeprowadzania badań i planowania działań. UNIFEM pomaga Ministerstwu przy opracowywaniu i wprowadzaniu strategii działań na prowincjach kraju.

W Afganistanie zostało utworzonych pięć centrów promocji kobiet. Mają one odegrać ważną rolę w dopilnowaniu, by działania rządu i organizacji pozarządowych uwzględniały potrzeby kobiet. Do najpilniejszych potrzeb afgańskich kobiet należą: zmniejszenie analfabetyzmu, zapewnienie opieki zdrowotnej i organizowanie szkoleń zawodowych. Równie istotnym zadaniem jest zapewnienie możliwości uczestnictwa kobiet w wytwarzaniu dochodu, budowaniu pokoju i rozwiązywaniu konfliktów. Kobiety potrzebują także prawnego, psychologicznego i społecznego wsparcia. Centra promocji dostarczają pomoc kobietom na terenie całego kraju, otaczając szczególną opieką kobiety wysiedlone i powracające z uchodźstwa. UNIFEM wspiera centra w ich dążeniu do zwiększenia umiejętności przywódczych kobiet i większej mobilności kobiet w życiu polityczno-gospodarczym kraju.

2. Upowszechnianie równości płci w afgańskim systemie prawnym, wymiarze sprawiedliwości i współrządzeniu kraju. Uaktywnienie kobiet na szczeblu lokalnym.

Nowa konstytucja, wybory krajowe, pojednanie narodowe, zmiany w systemie prawnym, wymiarze sprawiedliwości, rozbrojenie i demobilizacja - to wszystko stwarza ogromne możliwości zaangażowania kobiet w odbudowę Afganistanu. Udział w tych procesach jest niezbędny do zapewnienia równości płci w Afganistanie. Przyczyni się do zwiększenia aktywności kobiet na szczeblu rządowym i w samorządach.

3. Zapewnienie bezpieczeństwa ekonomicznego kobiet

Udział kobiet w procesach rozwoju gospodarki jest niezbędny do zmniejszenia biedy w Afganistanie. Kobiety powinny mieć dostęp do biznesu i podejmować działalność gospodarczą. Dotyczy to przede wszystkim kobiet będących głowami gospodarstw domowych. Swoją działalnością będą mogły one wpłynąć na prawa ekonomiczne, polityki i praktyki państwa. UNIFEM chce zwiększyć świadomość kobiet, organizacji pozarządowych, rządu i innych podmiotów o problemach związanych z bezpieczeństwem ekonomicznym kobiet w Afganistanie. UNIFEM wspiera rozwój sektora usług dla afgańskich kobiet, które chcą podjąć działalność gospodarczą.

4. Wspieranie kampanii na rzecz równości płci w lokalnych mediach. Eliminacja przemocy wobec kobiet.

Rola mediów w promowaniu praw kobiet jest niezaprzeczalna. UNIFEM pracuje nad zwiększeniem obecności kobiet w afgańskich mediach. Skupia swą działalność na promowaniu i wspieraniu kobiet dziennikarek, które mogą wywierać wpływ na publiczne debaty. UNIFEM działa również na rzecz zwiększenia ilości i jakości programów poświęconych problematyce równości płci. Przy realizacji tego celu UNIFEM ściśle współpracuje z Ministerstwem ds. Kobiet, Ministerstwem Informacji i Kultury oraz UNESCO.

Eliminacja przemocy wobec kobiet jest ważnym zadaniem dla Afganistanu. UNIFEM działa na rzecz podnoszenia świadomości publicznej w tym zakresie. Ponadto pracuje nad zwiększeniem dostępu kobiet do porad prawnych, zagwarantowaniem ochrony prawnej przeciwko przemocy oraz rozpowszechnianiem informacji o problemie przemocy w rodzinie.

Źródło

czwartek, 1 października 2009

Historia 16-letniej Mursal z Mazar-e Szarif

Bakhtar News: 30 września 2009


16-letnia Mursal, która doświadczyła przemocy zarówno w rodzinie, jak i poza nią, zapowiada, że popełni samobójstwo.

Mursal mieszkała w Mazar-e Szarif wraz z matką, ojcem, dwiema siostrami i sześcioma braćmi. Ze względu na trudności finansowe, ojciec zdecydował zaręczyć dziewczynę z 55-letnim mężczyzną. Mursal uciekła z domu i dostała się w ręce przestępców.


Dziewczyna przebywa w chwili obecnej w areszcie w Kabulu. Żałuje swojej decyzji o sprzeciwieniu się woli rodziny, podkreślając, że jej ojciec stracił honor w oczach sąsiadów oraz starszyzny i nie może już chodzić z podniesioną głową.


Mursal opowiada swoją historię... Pracowała w żłobku w Mazar-e Szarif. Wyszła tylko na zakupy, a gdy szła ulicą zaczepił ją kierowca, proponując podwiezienie. Wsiadła do samochodu, a po drodze dosiadł się do niej również inny mężczyzna z małymi dziećmi. To właśnie on podłożył jej pod nos chusteczkę nasączoną środkiem, po którym straciła przytomność. Była przetrzymywana w domu w Qala Zamanchan (Kabul) wraz z kobietą i dwójką dzieci. Grożono jej, żeby nie krzyczała i nie próbowała ucieczki. Dowiedziała się, że porywacz ma na imię Ali. W domostwie mieszkali również mężczyźni, wszyscy pochodzący z prowincji Logar. Kilkakrotnie została zgwałcona. Przewieziono ją do Logar, a następnie znów do Kabulu. W końcu odnalazł ją policjant udający klienta. Mursal twierdzi, że została zmuszona do współżycia z dziewięcioma mężczyznami, policja zatrzymała trzech z nich. Pozostali sprawcy ukrywają się. Wszyscy podejrzani są o handel żywym towarem i porywanie ludzi.


Dziewczyna sama przyznaje, że nie chciała sprowadzić wstydu na rodzinę i niedoszłego męża. Bardzo żałuje decyzji o opuszczeniu domu. Zapowiada, że w dniu, gdy opuści więzienie, popełni samobójstwo.


źródło: http://www.afganistan.waw.pl

środa, 30 września 2009

Zabójstwo sześcioletniej dziewczynki w Sar-e Pol

Bakhtar News: 29 września 2009


Zwłoki sześcioletniej dziewczynki zostały przywiezione do szpitala w Sar-e Pol przez jej rodzinę.

Z relacji członków rodziny, dziewczynka została zgwałcona i następnie zamordowana przez 28-letniego mężczyznę.

Zastępca gubernatora prowincji potwierdził, że w dystrykcie Gusfandi doszło do zabójstwa małej dziewczynki. Nie potwierdzone są natomiast informacje na temat gwałtu. Trwa dochodzenie.


źródło: http://www.afganistan.waw.pl

piątek, 25 września 2009

Małe żony



Adam Leszczyński
2007-06-04

Co druga afgańska dziewczynka zostaje wydana za mąż, zanim skończy 15 lat. Jeśli jest za młoda, żeby rodzić, mąż zyskuje służącą i robotnicę. Zdarzają się nawet śluby kilkulatek.

Jamal - 15 lat, dwoje dzieci. Majabin - 13 lat. Amoni - 16 lat, zamężna od pięciu. Każdy z małżeńskich portretów, które zrobiła amerykańska fotografka Stephanie Sinclair, byłby z polskiego punktu widzenia dowodem przestępstwa. Prawo afgańskie jest bardziej liberalne od polskiego - dziewczyna może wyjść legalnie za mąż, kiedy ma 16 lat - ale nawet według danych afgańskiego rządu to fikcja. 57 proc. dziewczynek zostaje wydanych za mąż (wydanych, bo nikt ich nie pyta o zdanie) wcześniej. Czasami dużo wcześniej.

Tak było z Mejgon Amoni. Ojciec wydał ją za mąż, kiedy miała 11 lat. Narzeczony był wtedy już dobrze po sześćdziesiątce. Zapłacił za Amoni dwiema skrzyniami heroiny (produkcja opium i heroiny to główna gałąź afgańskiej gospodarki).

W domu męża okazało się, że Amoni nie nadaje się na żonę - nie radzi sobie z noszeniem wiader z wodą, sprzątaniem i gotowaniem. Była najmłodszą i najmniej ważną osobą w domu - nie żoną, ale służącą. Przez pięć lat musiała znosić obelgi i bicie. Kiedy uciekła, nikt z jej licznej rodziny nie chciał jej przyjąć. Żona, która uciekła od swojego prawowitego małżonka, jest naznaczona. Amoni trafiła do państwowego schroniska dla kobiet w Heracie. Takie schroniska istnieją jednak tylko w kilku największych miastach, a małe dziewczynki częściej wydaje się za mąż na wsi niż w miastach.

Szukając bohaterek, Stephanie Sinclair trafiła na uroczystość zaręczyn 11-letniej Ghulam Haider z 40-letnim Faizem Mohammedem. - Co dzisiaj czujesz? - zapytała dziewczynkę, kiedy udało im się porozmawiać w cztery oczy. - Nic - wzruszyła ramionami narzeczona. - Nie znam tego człowieka. Co powinnam czuć?

Uczucia żony zwykle nie mają znaczenia. Jak w wielu społeczeństwach tradycyjnych liczą się przede wszystkim pieniądze i prestiż rodziny. Afganistan jest jednym z najbiedniejszych krajów świata. Małe poletka spalonej słońcem ziemi dają bardzo ubogie plony - i to tylko wtedy, kiedy się na nich ciężko pracuje. W skrajnych sytuacjach wydanie córki za bogatego sąsiada może uratować jej rodzinę przed śmiercią głodową. Sinclair sfotografowała jednak także 13-letnią Majabin, którą ojciec spłacił karciany dług.

Ceny za narzeczone mogą wahać się od 1 tys. do 10 tys. dol. Jeden z bohaterów Sinclair, który chciał kupić żonę za tę najwyższą cenę, musiał sprzedać część swojej ziemi i wszystkie zwierzęta.

Stawka zależy od wielu czynników: regionu kraju (w bogatszych trzeba zapłacić więcej), pozycji społecznej rodzin, a nawet pory roku - w czasie suszy, kiedy w kraju brakowało jedzenia, ceny spadły.

To jasna transakcja: doświadczenie życiowe, pozycja i majątek małżonka w zamian za młodość i płodność żony. Opłaca się wszystkim poza zainteresowaną. Ona jednak jest przedmiotem tej wymiany, nie stroną.

Wydatek męża przyszła żona musi odpracować, a przynajmniej usprawiedliwić go swoją ciężką pracą. Jeśli jest zbyt młoda, żeby rodzić dzieci, pracuje - w polu, domu i zagrodzie. Musi się słuchać krewnych męża i starszej żony (albo żon).

Wydając córkę młodo za mąż, rodzina nie tylko pozbywa się jednego żołądka, który trzeba napełniać. Pozbywa się jeszcze dodatkowego problemu. Dziewictwo narzeczonej to sprawa honoru. Trzeba go strzec jak oka w głowie. Im szybciej córka opuści progi rodzinnego domu, tym mniejsze ryzyko, że je straci - narażając rodzinę na wstyd, o którym będzie mówić cała okolica.

Nikt nie potrafi nawet oszacować ceny, jaką płacą młode Afganki za przymusowe małżeństwa. Nikt nie potrafi powiedzieć, jak wiele z nich traci zdrowie i życie, bo zachodzi zbyt wcześnie w ciążę. Wśród bohaterek Sinclair znalazła się 16-latka z dwójką dzieci. Organizacje pozarządowe odnotowują przypadki bicia i maltretowania małych 'żon', ale tylko wtedy, kiedy uda im się uciec i do nich trafić.

Co na to rząd afgański?

Rząd afgański mówi o problemie, ale ma ważniejsze sprawy na głowie, a jego władza jest bardzo ograniczona. W praktyce kontroluje tylko kilka największych miast. Resztą kraju rządzą lokalni watażkowie, narkotykowi baronowie i klanowi przywódcy. Pobici w 2001 r. talibowie odzyskują popularność i często atakują rządowych żołnierzy oraz pracowników organizacji pozarządowych. Jeżeli wrócą do władzy, kolejne pokolenie Afganek podzieli los dziewczynek, które fotografowała Stephanie Sinclair.


Źródło: Wysokie Obcasy

sobota, 29 sierpnia 2009

Burka

Burka - to rodzaj nieprzeźroczystego przykrycia głowy, noszona dodatkowo oprócz chusty przez muzułmanki przestrzegające purdah. Podobne do nikabu, burka zasłania całą głowę oprócz małego obszaru wokół oczu. Tak zwana pełna burka lub burka afgańska to strój zakrywający całe ciało, w tym również oczy, które są zakryte siatką umożliwiającą widzenie. W czasie rządów Talibów w Afganistanie, burka była obowiązkowym strojem.

Kobiety w niektórych społeczeństwach muzułmańskich, lub ich częściach, są zobowiązane do noszenia burki na skutek konserwatywnego sposobu odczytywania idei hidżabu z Koranu. W rzeczywistości wymagania co do hidżabu tak dla kobiet, jak i mężczyzn są interpretowane bardzo różnie w zależności od kultury.Burki w Afganistanie zostały wprowadzone za czasów króla Habibullaha (panował w latach 1901-1919), który kazał dwunastu kobietom ze swojego haremu nosić je, kiedy opuszczały pałac, by nie kusiły innych mężczyzn swoim wyglądem. Były one szyte z delikatnego jedwabiu, haftowane, a córki króla nosiły nawet burki haftowane złotymi nićmi. Burki stały się więc pewnym wyznacznikiem klasy wyższej. W latach pięćdziesiątych burki rozprzestrzeniły się na cały Afganistan, jednak wciąż głównie wśród bogatych.

W 1959 książę Daud, ówczesny premier rządu, pokazał się publicznie podczas święta narodowego z żoną, która nie miała na sobie burki. Przekonał także brata i innych ministrów, by także pozwolili swoim żonom chodzić bez burki. Stroje te trafiły do służących i pomocy domowych i tym samym burka stała się symbolem statusu wśród ubogich.

Na początku tylko rządzący Pasztunowie kazali swoim kobietom zasłaniać twarz, ale potem także inne grupy etniczne zaczęły tego wymagać. Książę Daud wprowadził jednak w 1961 zakaz noszenia burki przez osoby piastujące publiczne stanowiska. Kobiety miały się ubierać na styl zachodni. W latach siedemdziesiątych było już niewiele kobiet z państwowych posad, które nosiłyby ten strój, jednak wciąż ryzykowały, że mogą zostać zaatakowane przez fundamentalistów i oblane kwasem lub postrzelone.

Kiedy Talibowie przejęli władzę w Afganistanie nakazali wszystkim kobietom nosić burki. Gdy w 2001 ich reżim został obalony, zakaz został zniesiony, jednak wciąż wiele kobiet bało się wychodzić na ulice bez burki.

W Holandii przedstawiciele niektórych szkół oficjalnie zabronili uczniom noszenia burki, argumentując, że komunikacja niewerbalna jest niezbędna do nauczania.

Sąd w Nowej Zelandii ogłosił, że kobiety nie mogą mieć na sobie burki, gdy składają zeznania. W ramach kompromisu Rada Muzułmańskich Kobiet poparła politykę, która pozwalała na ukrycie kobiety przed widownią za pomocą zasłony.

We Włoszech ukrywanie twarzy w miejscu publicznym jest zabronione od 1975. Prawo antyterrorystyczne przewiduje zwiększoną grzywnę, a nawet więzienie dla osób nie przestrzegających zakazu. Niektórzy twierdzą, że było to działanie wymierzone celowo w kobiety noszące burki.







źródło: http://pl.wikipedia.org/

sobota, 22 sierpnia 2009

Wstrząsające wyznanie

Brązowe oczy Shameen wydają się być zagubione, kiedy myśli o dniu, który chciałaby zapomnieć na dobre, ale na razie to, co się stało jest jeszcze zbyt świeże. Wciąż przerażona, przypomina na głos wydarzenia, które sprawiły, że trafiła w końcu do schroniska dla kobiet w Kabulu w Afganistanie.
Kobieta została zgwałcona i prawie śmiertelnie zadźgana nożem siedem dni przed tym, jak ją spotkaliśmy. Jej usta trzęsą się, kiedy mówi, a jej oczy są przepełnione strachem.

- On wziął mnie siłą – mówi. - Jedyne co mogłam zrobić to krzyczeć - dodaje.

Shameen wyszła za mąż 15 lat temu, kiedy była nastolatką. Przez wszystkie te lata była torturowana i wykorzystywana, znosząc codzienne bicie przewodami elektrycznymi lub metalowym młotkiem.

Tak wyglądało jej normalne życie.

- Gonił mnie z młotkiem. Mówił, że jeśli będę hałasować, zrobi we mnie dziury na wylot – mówi Shameen cichym głosem.

Shameen i jej mąż nie mogli począć dziecka, a w afgańskim społeczeństwie wina zawsze spada w takim przypadku na kobietę.

Pewnego razu, kiedy została mocno pobita, uciekła z domu na komisariat policji. Jej mąż obiecał policjantom, że nie zaatakuje jej już więcej, więc kobieta zrezygnowała i zgodziła się wrócić do domu.

Kilka dni później mąż zabrał ją na wycieczkę na grób jej siostry – piętnastolatki, która została spalona żywcem za to, że nie zadowoliła swojego męża.

Shameen mówi, że jej młodsza siostra miała 11 lat, kiedy została zmuszona do małżeństwa ze starszym mężczyzną. Bił ją i wykorzystywał aż do dnia, kiedy w końcu ją zabił.

Kiedy Shameen szła przez cmentarz wraz ze swoim mężem, mężczyzna zabrał ją w pobliże kaplicy cmentarnej, gdzie siłą położył ją na ziemi, podniósł jej burkę i ją zgwałcił. Po wszystkim zagroził jej nożem i spytał, na czyją pomoc teraz liczy. Krzyczała, kiedy ciął jej gardło i ciało.

Uratował ją dopiero przypadkowy przechodzień.

Teraz kobieta nie ma się do kogo zwrócić – nie może liczyć nawet na własnych rodziców. W ich oczach przyniosła im tylko wstyd – przestępstwo, które karane jest śmiercią.

W Afganistanie to kobieta obwiniana jest za wszystkie niesprawiedliwości, które musi znosić. Shameen mówi, że nawet wtedy, kiedy jej siostra została zabita, jej rodzice przymknęli oczy na tragedię.

Kobieta mówi, że tęskni za swymi rodzicami i rodzeństwem, ale wie, że już nigdy więcej ich nie zobaczy. - Zabiliby mnie – mówi bez ogródek.

Shameem ukrywa się teraz w schronisku dla kobiet. Jak większość afgańskich kobiet, straciła już całą nadzieję.

Afganistan jest państwem, w którym kobiety od wieków uważane były za własność, a nie za równe mężczyznom istoty. Często są bite, gwałcone, a nawet sprzedawane tym, którzy dają najlepszą ofertę. Co gorsze, w bardzo niewielu miejscach mogą szukać pomocy.

Władze sprowadziły Shameen do schroniska prowadzonego przez organizację Kobiety na rzecz Afgańskich Kobiet (Women for Afghan Women – WAW). Organizacja została założona w Nowym Jorku, aby zapewniać pomoc humanitarną kobietom, które nawet nie wiedzą o tym, że mają jakieś prawa.

W swoim schronisku WAW zapewnia opiekę, bezpieczeństwo i edukację w sumie 54 kobietom z dziećmi.

Jak informuje organizacja Development Fund for Women, podlegająca pod Organizację Narodów Zjednoczonych, blisko 90 procent kobiet w Afganistanie spotyka się z przemocą w swoich domach.

Pomimo tak zatrważających danych, w całym kraju jest zaledwie kilkanaście podobnych schronisk dla kobiet, a miejsca takie prowadzone są zwykle przez pozarządowe organizacje. Oprawcy są niezwykle rzadko sądzeni i skazywani, a większość kobiet boi się mówić o swojej niedoli.

- Ich matki są bite przez ich ojców. One są bite przez swych ojców i przez braci. Taki jest sposób na życie – mówi Manizha Naderi, która jest dyrektorem organizacji WAW.

Naderi jest Amerykanką pochodzącą z Afganistanu, która dorastała w Nowym Jorku, ale wróciła do Afganistanu, aby pracować z innymi kobietami mając nadzieję, że uda im się zmienić sytuację. Przyznaje jednak, że zmiana nastawienia musiałaby potrwać całe pokolenia.

- One widzą, jak ich matki są bite, widzą swoje siostry i ciotki – mówi Naderi. - Tego więc oczekują - dodała.

Ale cierpią nie tylko kobiety.

Hosnia jest uśmiechniętą ośmiolatką, która lubi bawić się swoimi zabawkami z innymi dziewczynkami w schronisku. Kiwa się na boki, kiedy siedzi na macie, a wraz z nią kiwają się jej zielone plastikowe kolczyki, kiedy dziewczynka mówi cichym, słodkim głosem.

- Mam problemy – mówi, kiedy pytamy ją o to, co robi w schronisku. Jej uśmiech znika, kiedy przypomina sobie, jak tutaj trafiła.

Trzy lata temu, w wieku zaledwie pięciu lat, Hosnia została zgwałcona i pozostawiona na śmierć w pobliżu domu, który znajdował się w północnym Afganistanie.

Jej ciało pływające w rzece znalazł jej ojciec. Dziewczynka spędziła miesiąc w szpitalu, kiedy jej maleńkie ciało wracało do zdrowia po tak straszliwych i brutalnych przejściach. Ojciec, obawiając się o życie swojej córki, przyprowadził ją w końcu do tego schroniska.

Jak informują przedstawiciele WAW, gwałcicielem w tym przypadku był młody mężczyzna z zamożnej rodziny, który szybko został zwolniony z więzienia, dzięki łapówkom i koneksjom rodzinnym. Organizacja zmusiła władze, by właściwie zajęły się całą sprawą i oprawca został w końcu skazany na sześć lat więzienia i trafił do ośrodka dla młodocianych przestępców w Kabulu.

Do końca wyroku pozostały mu jeszcze trzy lata, a rodzice Hosni każdego dnia obawiają się o życie swojej córki. Z tego powodu to właśnie schronisko jest teraz jej domem, a kobiety i dzieci, które tu mieszkają, są jej rodziną.

- Będziemy się nią opiekować, aż dorośnie – mówi Naderi.

Ojciec Hosni, który jest biednym rolnikiem, wie, że jedyną szansą na lepszą przyszłość dla jego córki w kraju, w którym to ofiary gwałtu są karane, jest życie właśnie w tym miejscu.

To schronisko jest pełne bolesnych i ściskających za serce historii. Jest też pełne kobiet i dziewczynek, które mają odwagę mieszkać w kraju, w którym największym niebezpieczeństwem jest bycie kobietą.

Tłumaczenie: Onet.pl
Za CNN

piątek, 10 lipca 2009

Gwałt na 6-letniej dziewczynce

Pajhwok News: 9 lipca 2009

W prowincji Kandahar policja zatrzymała 55-letniego mężczyznę podejrzanego o gwałt na sześciolatce.


źródło: http://www.afganistan.waw.pl

niedziela, 17 maja 2009

Kobiety Afganistanu


Hmielewicz Marzena
2009-05-08

Codzienne życie afgańskich kobiet w 2008 roku dokumentowałam na zdjęciach w czasie podróży z Ludwiką Biernat-Włodek. Dzięki temu, że znała język, poznałam wielu ludzi i odwiedziłam ciekawe miejsca.

Kabul, stolica Afganistanu, jest w dużej mierze zniszczony. Jednak wśród zburzonych domów są takie, które się ostały. Odwiedziłyśmy kilka rodzin, patrzyłyśmy jak żyją, jak spędzają wolny czas, jak kobiety zajmują się domem.

Tradycyjnie przyjęte jest, że kobiety nie pracują zawodowo, chyba, że ich mąż wyrazi na to zgodę, a i to z dużymi ograniczeniami. W ogóle w Afganistanie kobieta może wszystko... na co pozwoli jej mąż.

Kiedy Talibowie objęli w Afganistanie władzę nakazali wszystkim kobietom nosić burki, czyli rodzaj stroju, który osłania całą głowę i ciało oprócz oczu, które pozostają skryte za siatką. Burki nosi się w Afganistanie i na północy Pakistanu. Miejscowi nazywają je czadori.

Jako Europejki, ale kobiety, także my musiałyśmy włosy ukrywać pod chustami, niedobrze widziane byłoby też zbyt śmiałe ubranie, więc nosiłyśmy długie spodnie i luźne koszule z długimi rękawami.

W jedynym w Kabulu wielkim centrum handlowym obowiązywał zakaz fotografowania, ale zrobiłam zdjęcia z ukrycia.

Są rodziny, w których Afganka może wyjść sama z domu tylko na przydomowy targ, ubrana w burkę, oraz do ogrodu tylko dla kobiet, do którego przywozi ją mąż. To miejsce strzeżone, do którego mężczyźni nie mają wstępu. Kobiety spędzają tam czas z dziećmi i w gronie innych kobiet. Do żadnego innego parku kobiety nie mogą pójść same. Park nie jest duży. Uległ zniszczeniu podczas wojny, ale posadzono kilka nowych drzew. Są tam zadaszone podesty, na których kobiety rozkładają koce, jedzą, piją herbatę, rozmawiają i bawią się z dziećmi. Najbardziej przedsiębiorcze, zakładają malutkie geszefciki: sprzedają biżuterię, inne szyją.

W Afganistanie turystyka praktycznie nie istnieje. Jest jedna ulica ze sklepami głównie dla przyjezdnych pracowników.

Na ulicach widać głównie mężczyzn w szalworkamisach, czyli szerokich spodniach z koszulą i kamizelką, na głowach mają berety zwane pakul. Całość jest zazwyczaj jednokolorowa.

Odwiedziłyśmy targ i tamtejsze butiki, przypominające nasze cepelie. W niewielkich piekarniach pieczony jest prymitywnymi sposobami chleb. Obserwowałyśmy wyrób cukierków i ciastek. Wielkie przedsiębiorstwa nie istnieją.

Odwiedziłyśmy fryzjera. Wielu, zarówno zawód fryzjerki, jak i kobiety, które chodzą do fryzjera, traktuje niemalże jak prostytutki. Jednocześnie kobiety korzystają z usług fryzjerów, szykując się na śluby i wesela, które stanowią główną rozrywkę Afgańczyków. U fryzjera nikt nie chciał pokazać się na zdjęciu. Fotografowałam ludzi odbijających się w lustrze.

Sytuacja na drogach wygląda jak na południu Europy, przepisy ruchu drogowego wydają się nie istnieć, wszyscy trąbią i walczą o jak najszybszy przejazd.

Zdjęcia zrobione w szpitalach pokazują kobiety z malutkimi dziećmi, które leżą na łóżkach i na podłodze, podłączone do kroplówek, a na to mają zarzucone burki. Serce bolało, gdy zajrzałyśmy do sali dzieci niedożywionych.

Koło szpitala były akurat organizowane kursy dla położnych. Położną może zostać tylko kobieta. W Afganistanie jest bardzo wysoka, jeśli nie najwyższa na świecie, śmiertelność wśród noworodków i rodzących kobiet. Mężowie często przywożą rodzącą do szpitala od razu z całunem pogrzebowym.

Nie przyjęte jest aby kobiety prowadziły samochód, choć niektóre przez nas poznane Afganki miały prawo jazdy. Poznana przez nas była dziennikarka obecnie, pracownica agencji informacyjnej pozowała nam na tle białego auta. Powiedziała, że czasem prowadzi, żeby podkreślić swoją niezależność. To rzadki widok.

Spotkałyśmy inne Afganki pracujące zawodowo, m.in. panią minister Hasnu Banu Gnazantar, oraz Lallunę Sadidż do spraw. kontaktu z mediami, w tamtejszym MSZ, rozmawiałyśmy z dziennikarkami. Ubierają się po europejsku, jednak zawsze mają długie spodnie lub spódnice, pod którymi również mają spodnie, a włosy osłaniają chustami.

Chciałam pokazać, jak wygląda świat widziany oczami Afganki, więc weszłam pod burkę, i przez otwór na oczy, zrobiłam zdjęcie mężczyźnie - to Hafis Sait, który zajmuje się dokształcaniem kobiet i uświadamia kobiety o ich prawach. Wiele kobiet za czasów Talibów nie chodziło do szkół, nie ma żadnego wykształcenia. Takie zajęcia są im bardzo potrzebne.

Byłyśmy też w pierwszej i największej prywatnej telewizji Tolo TV, gdzie zorganizowano afgańskiego Idola. Redakcja, jak redakcja, nie różniła się specjalnie od europejskich.

Studenckie życie podpatrywałyśmy na prywatnym i państwowym uniwersytetach, tu ludzie są bardziej ośmieleni, tylko pojedyncze kobiety były w burkach. Studenci pomimo wojny starają się żyć normalnie. Śmieją się, żartują.

Zwiedziłyśmy dolinę Panczsziru, niedaleko Kabulu. Krajobrazy dookoła zapierają dech w piersiach - rozległe doliny i rzeka, a w niej kąpiący się ludzie. Próbowałam robić zdjęcia z auta.

Gdy byłyśmy w Afganistanie akurat kwitły morwy i można było obserwować jedwabniki. Ktoś nas zaprosił, narwał morw i nas poczęstował. To było fantastyczne przeżycie.

Poznałyśmy również syna Sultana Khana (to jego pseudonim literacki, w rzeczywistości nazywa się Szah Rais), księgarza, o którym pisała w swojej książce znanej na całym świecie "Księgarz z Kabulu" Szwedka Asne Seierstad. Sultan Khan, to niezwykły człowiek, który pomimo szykan i represji ze strony reżimu trwa przy swym zawodzie. Jego syn, to niezależny człowiek, z którym bardzo się zaprzyjaźniłyśmy.

Jednak Afganistan to nie tylko czołgi i burki, mieszkańcy Kabulu niczym się od nas nie różnią. To chciałam pokazać i to jest na zdjęciach.


Galeria zdjęć Marzeny Hmielewicz


Źródło: Wysokie Obcasy

czwartek, 16 kwietnia 2009

Afghan Women Protest New Law on Home Life

Women critical of new restrictions applying to Shiites demonstrated Wednesday in Kabul.

Published: April 15, 2009

KABUL, Afghanistan — The young women stepped off the bus and moved toward the protest march just beginning on the other side of the street when they were spotted by a mob of men.

“Get out of here, you whores!” the men shouted. “Get out!”

The women scattered as the men moved in.

“We want our rights!” one of the women shouted, turning to face them. “We want equality!”

The women ran to the bus and dived inside as it rumbled away, with the men smashing the taillights and banging on the sides.

“Whores!”

But the march continued anyway. About 300 Afghan women, facing an angry throng three times larger than their own, walked the streets of the capital on Wednesday to demand that Parliament repeal a new law that introduces a range of Taliban-like restrictions on women, and permits, among other things, marital rape.

It was an extraordinary scene. Women are mostly illiterate in this impoverished country, and they do not, generally speaking, enjoy anything near the freedom accorded to men. But there they were, most of them young, many in jeans, defying a threatening crowd and calling out slogans heavy with meaning.

With the Afghan police keeping the mob at bay, the women walked two miles to Parliament, where they delivered a petition calling for the law’s repeal.

“Whenever a man wants sex, we cannot refuse,” said Fatima Husseini, 26, one of the marchers. “It means a woman is a kind of property, to be used by the man in any way that he wants.”

The law, approved by both houses of Parliament and signed by President Hamid Karzai, applies to the Shiite minority only. Women here and governments and rights groups abroad have protested three parts of the law especially.

One provision makes it illegal for a woman to resist her husband’s sexual advances. A second provision requires a husband’s permission for a woman to work outside the home or go to school. And a third makes it illegal for a woman to refuse to “make herself up” or “dress up” if that is what her husband wants.

The passage of the law has amounted to something of a historical irony. Afghan Shiites, who make up close to 20 percent of the population, suffered horrendously under the Taliban, who regarded them as apostates. Since 2001, the Shiites, particularly the Hazara minority, have been enjoying a renaissance.

President Karzai, who relies on vast support from the United States and other Western governments to stay in power, has come under intense international criticism for signing the bill into law. Many people here suspect that he did so to gain the favor of the Shiite clergy; Mr. Karzai is up for re-election this year. Previous Afghan governments, during the Soviet era and before the arrival of the Taliban, did not impose such restrictive laws, although in practice many rural women’s freedoms have long been curtailed. Rights advocates say the law for Shiites could influence a proposal for Sunnis and a draft law on violence against women.

Responding to the outcry, Mr. Karzai has begun looking for a way to remove the most controversial parts of the law. In an interview on Wednesday, his spokesman, Homayun Hamidzada, said that the legislation was not yet law because it had not been published in the government’s official register. That, Mr. Hamidzada said, means that it can still be changed. Mr. Karzai has asked his justice minister to look it over.

“We have no doubt that whatever comes out of this process will be consistent with the rights provided for in the Constitution — equality and the protection of women,” Mr. Hamidzada said.

The women who protested Wednesday began their demonstration with what appeared to be a deliberately provocative act. They gathered in front of the School of the Last Prophet, a madrasa run by Ayatollah Asif Mohseni, the country’s most powerful Shiite cleric. He and the scholars around him played an important role in drafting the new law.

“We are here to campaign for our rights,” one woman said into a megaphone. Then the women held their banners aloft and began to chant.

The reaction was immediate. Hundreds of students from the madrasa, most but not all of them men, poured into the streets to confront the demonstrators.

“Death to the enemies of Islam!” the counterdemonstrators cried, encircling the women. “We want Islamic law!”

The women stared ahead and marched.

A phalanx of police officers, some of them women, held the crowds apart.

Afterward, when the demonstrators had left, one of the madrasa’s senior clerics came outside. Asked about the dispute, he said it was between professionals and nonprofessionals; that is, between the clerics, who understood the Koran and Islamic law, and the women calling for the law’s repeal who did not.

“It’s like if you are sick, you go to a doctor, not some amateur,” said the cleric, Mohammed Hussein Jafaari. “This law was approved by the scholars. It was passed by both houses of Parliament. It was signed by the president.”

The religious scholars, Mr. Jafaari conceded, were all men.

Lingering a while, Mr. Jafaari said that what was really driving the dispute was the foreigners who loomed so large over the country.

“We Afghans don’t want a bunch of NATO commanders and foreign ministers telling us what to do.”


http://video.nytimes.com/video/2009/04/15/world/1194839517084/a-man-s-world.html

środa, 15 kwietnia 2009

Talibowie rozstrzelali parę zakochanych

Pajhwok News: 14 kwietnia 2009

Talibowie rozstrzelali młodą dziewczynę i jej rówieśnika. Ofiary były podejrzane o nielegalny związek. Do tragedii doszło w prowincji Nimruz.

Gdy dziewczyna została zmuszona do zaręczyn, postanowiła uciec z innym wybrankiem, Abdul Azizem. Talibowie dowiedzieli się o ucieczce i postanowili ukarać młodych buntowników.

Publiczna egzekucja, na którą talibowie spędzili okolicznych mieszkańców, odbyła się w dystrykcie Chasz Rud.


źródło: http://www.afganistan.waw.pl/

poniedziałek, 13 kwietnia 2009

Młoda matka popełniła samobójstwo

Pajhwok News: 11 kwietnia 2009

W prowincji Dżowzdżan, młoda żona i matka nowonarodoznego dziecka, popełniła samobójstwo. Prowadzone jest śledztwo w sprawie przemocy w jej rodzinie.


źródło: http://www.afganistan.waw.pl/

poniedziałek, 9 marca 2009

Trudne życie afgańskich kobiet

Afghan News Network: 8 marca 2009


W wystąpieniu z okazji Międzynarodowego Dnia Kobiet Prezydent Karzaj wezwał afgańskich przywódców religijnych, aby potępili przemoc wobec kobiet oraz odrzucili tradycje, nakazujące traktowanie kobiet jako własności.

Zwracając się do ponad 600 słuchaczek zebranych w audytorium w Kabulu, prezydent powiedział, że małżeństwa z przymusu oraz sprzedawanie kobiet są sprzeczne z islamem. Ponadto zwrócił uwagę na fakt, iż liczba kobiet, pracujących w instytucjach rządowych zmniejszyła się ostatnio z 32% do 21%.

Wystąpienie prezydenta przerwała 30-letnia Afganka mówiąc, iż rząd nie robi wystarczająco dużo, aby uchronić kobiety od przemocy. Zapytała, dlaczego jej list wysłany w tej sprawie do rządu pozostał bez odpowiedzi. Jednocześnie wręczyła prezydentowi jego kopię.

Przemówienie Karzaja miało miejsce dzień po tym, jak pewna wdowa z zachodniego Afganistanu podpaliła się chcąc w ten sposób, zdaniem jej krewnych, uciec od życia w nędzy.


źródło: http://www.afganistan.waw.pl

sobota, 7 marca 2009

Ważma Farugh została Kobietą Odważną 2009

Pajhwok News: 6 marca 2009


Ważma Farugh (وژمه فروغ) została uhonorowana nagrodą Kobieta Odważna 2009.

Międzynarodowa nagroda Secretary of State's International Woman of Courage Award (Kobieta Odważna) została ustanowiona w 2007 roku przez sekretarz stanu USA - Condoleezzę Rice. Ma promować kobiety, które wykazały się wyjątkową odwagą.

W 2009 roku wśród laureatek znalazła się Afganka, Ważma Farugh, która prowadzi walkę z przemocą domową oraz wykorzystywaniem seksualnym, zwłaszcza dzieci. Jest dyrektorem Global Rights Afghanistan, a także dziennikarką (jej artykuły można przeczytać m.in. na iranian.com oraz kabulpress.org).


Ważma Farugh

Warto wspomnieć, iż w zeszłym roku, nagrodę Kobieta Odważna 2008, otrzymała Polka, sierżant Elżbieta Grodzka.


źródło: http://www.afganistan.waw.pl

piątek, 13 lutego 2009

Młoda Afganka podpaliła się w prowincji Kabul

Bakhtar News: 12 lutego 2009


W prowincji Kabul podpaliła się młoda dziewczyna. Sprawę bada policja.

Policja podejrzewa, że dziewczyna podpaliła się sama lub podpalił ją brat. Członek rodziny ofiary został zatrzymany. Oficjalna, policyjna wersja mówi, iż dziewczyna była ofiarą przemocy rodzinnej.

Do tragedii doszło w dystrykcie Qara Bagh, 50 kilometrów na północ od Kabulu.


źródło: http://www.afganistan.waw.pl

czwartek, 5 lutego 2009

Lima Sahar

Lima Sahar, 18-letnia Pasztunka z Kandaharu, została w marcu 2008, finalistką trzeciej edycji "Afghan Star" (Afgańska Gwiazda) - afgańskiej wersji programu "Idol".

Lima to pierwsza kobieta i pierwszy przedstawiciel Pasztunów w finałach programu. Pokonała 2000 innych uczestników, chociaż jej głos i talent jest często oceniany jako daleki od ideału.

Lima wykonuje stare pasztuńskie pieśni, ubrana w kolorowe, lokalne stroje i chustę zasłaniającą jedynie połowę głowy. Dziewczyna nie tańczy i nie wykonuje żadnych układów choreograficznych, jedynie nieznacznie kołysze się w takt muzyki.

Program "Afghan Star" (dari: setare-je afghan, paszto: afghan storaj) emitowany jest przez prywatną telewizję Tolo TV. Każda edycja trwa około 6 miesięcy. Nagrodą główną jest 5 tysięcy dolarów. Program szybko zdobył miliony fanów, a także licznych przeciwników. Jest wspominany podczas piątkowych modlitw w meczetach w całym kraju. Afgańscy duchowni praktycznie jednogłośnie uważają, iż "Afghan Star" jest niezgodny z szariatem i promuje niemoralne zachowania.

Sajjed-ur-Rahman Niazi, duchowny z jednego z kabulskich meczetów, powiedział w wywiadzie dla Chicago Tribune: "Program całkowicie neguje islam. Ktoś kto słucha muzyki jest winny cudzołóstwu. Osoby, którym podoba się program nie są muzułmanami."

Natomiast Ali Ahmad Dżebra-Ali, członek kabulskiej rady duchownych oświadczył: "W chwili obecnej, nie potrzebujemy piosenkarek w Afganistanie. Nie potrzebujemy także programu "Afghan Star". To co jest nam potrzebne to rozwój ekonomiczny i rozwój edukacji."

W finale trzeciej edycji "Afghan Star" spotkali się przedstawiciele trzech największych grup etnicznych kraju: Lima Sahar jest Pasztunką, 21-letni Hamid Sachizada to Hazara, a faworytem jest 19-letni Tadżyk - Rafi Nabzada.

Lima zajęła trzecie miejsce, według wielu fanów, spowodowane zostało to religijną nagonką na dziewczynę. Jej rodzina planuje się przeprowadzić z Kandaharu do Kabulu, ponieważ południe kraju może okazać się dla nich niebezpieczne. Rodzice i bracia całkowicie wspierają Limę w tym co robi i nie mają pretensji, że jej udział programie ściągnął na nich kłopoty.