piątek, 25 września 2009

Małe żony



Adam Leszczyński
2007-06-04

Co druga afgańska dziewczynka zostaje wydana za mąż, zanim skończy 15 lat. Jeśli jest za młoda, żeby rodzić, mąż zyskuje służącą i robotnicę. Zdarzają się nawet śluby kilkulatek.

Jamal - 15 lat, dwoje dzieci. Majabin - 13 lat. Amoni - 16 lat, zamężna od pięciu. Każdy z małżeńskich portretów, które zrobiła amerykańska fotografka Stephanie Sinclair, byłby z polskiego punktu widzenia dowodem przestępstwa. Prawo afgańskie jest bardziej liberalne od polskiego - dziewczyna może wyjść legalnie za mąż, kiedy ma 16 lat - ale nawet według danych afgańskiego rządu to fikcja. 57 proc. dziewczynek zostaje wydanych za mąż (wydanych, bo nikt ich nie pyta o zdanie) wcześniej. Czasami dużo wcześniej.

Tak było z Mejgon Amoni. Ojciec wydał ją za mąż, kiedy miała 11 lat. Narzeczony był wtedy już dobrze po sześćdziesiątce. Zapłacił za Amoni dwiema skrzyniami heroiny (produkcja opium i heroiny to główna gałąź afgańskiej gospodarki).

W domu męża okazało się, że Amoni nie nadaje się na żonę - nie radzi sobie z noszeniem wiader z wodą, sprzątaniem i gotowaniem. Była najmłodszą i najmniej ważną osobą w domu - nie żoną, ale służącą. Przez pięć lat musiała znosić obelgi i bicie. Kiedy uciekła, nikt z jej licznej rodziny nie chciał jej przyjąć. Żona, która uciekła od swojego prawowitego małżonka, jest naznaczona. Amoni trafiła do państwowego schroniska dla kobiet w Heracie. Takie schroniska istnieją jednak tylko w kilku największych miastach, a małe dziewczynki częściej wydaje się za mąż na wsi niż w miastach.

Szukając bohaterek, Stephanie Sinclair trafiła na uroczystość zaręczyn 11-letniej Ghulam Haider z 40-letnim Faizem Mohammedem. - Co dzisiaj czujesz? - zapytała dziewczynkę, kiedy udało im się porozmawiać w cztery oczy. - Nic - wzruszyła ramionami narzeczona. - Nie znam tego człowieka. Co powinnam czuć?

Uczucia żony zwykle nie mają znaczenia. Jak w wielu społeczeństwach tradycyjnych liczą się przede wszystkim pieniądze i prestiż rodziny. Afganistan jest jednym z najbiedniejszych krajów świata. Małe poletka spalonej słońcem ziemi dają bardzo ubogie plony - i to tylko wtedy, kiedy się na nich ciężko pracuje. W skrajnych sytuacjach wydanie córki za bogatego sąsiada może uratować jej rodzinę przed śmiercią głodową. Sinclair sfotografowała jednak także 13-letnią Majabin, którą ojciec spłacił karciany dług.

Ceny za narzeczone mogą wahać się od 1 tys. do 10 tys. dol. Jeden z bohaterów Sinclair, który chciał kupić żonę za tę najwyższą cenę, musiał sprzedać część swojej ziemi i wszystkie zwierzęta.

Stawka zależy od wielu czynników: regionu kraju (w bogatszych trzeba zapłacić więcej), pozycji społecznej rodzin, a nawet pory roku - w czasie suszy, kiedy w kraju brakowało jedzenia, ceny spadły.

To jasna transakcja: doświadczenie życiowe, pozycja i majątek małżonka w zamian za młodość i płodność żony. Opłaca się wszystkim poza zainteresowaną. Ona jednak jest przedmiotem tej wymiany, nie stroną.

Wydatek męża przyszła żona musi odpracować, a przynajmniej usprawiedliwić go swoją ciężką pracą. Jeśli jest zbyt młoda, żeby rodzić dzieci, pracuje - w polu, domu i zagrodzie. Musi się słuchać krewnych męża i starszej żony (albo żon).

Wydając córkę młodo za mąż, rodzina nie tylko pozbywa się jednego żołądka, który trzeba napełniać. Pozbywa się jeszcze dodatkowego problemu. Dziewictwo narzeczonej to sprawa honoru. Trzeba go strzec jak oka w głowie. Im szybciej córka opuści progi rodzinnego domu, tym mniejsze ryzyko, że je straci - narażając rodzinę na wstyd, o którym będzie mówić cała okolica.

Nikt nie potrafi nawet oszacować ceny, jaką płacą młode Afganki za przymusowe małżeństwa. Nikt nie potrafi powiedzieć, jak wiele z nich traci zdrowie i życie, bo zachodzi zbyt wcześnie w ciążę. Wśród bohaterek Sinclair znalazła się 16-latka z dwójką dzieci. Organizacje pozarządowe odnotowują przypadki bicia i maltretowania małych 'żon', ale tylko wtedy, kiedy uda im się uciec i do nich trafić.

Co na to rząd afgański?

Rząd afgański mówi o problemie, ale ma ważniejsze sprawy na głowie, a jego władza jest bardzo ograniczona. W praktyce kontroluje tylko kilka największych miast. Resztą kraju rządzą lokalni watażkowie, narkotykowi baronowie i klanowi przywódcy. Pobici w 2001 r. talibowie odzyskują popularność i często atakują rządowych żołnierzy oraz pracowników organizacji pozarządowych. Jeżeli wrócą do władzy, kolejne pokolenie Afganek podzieli los dziewczynek, które fotografowała Stephanie Sinclair.


Źródło: Wysokie Obcasy

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz