sobota, 5 grudnia 2009

Kobiety bez twarzy

Katarzyna Chudyńska


"Nie wiesz, co to znaczy być kobietą w Kabulu. Musimy się zakrywać od stóp do głów, tak, że nawet kostki nie mogą być widoczne. A jeśli są, zostaniemy pobite i wyzywane." Tak napisała, Sohaila Danish, Afganka, w liście wysłanym internetem. Sohaila musiała wyemigrować ze swojego kraju. Mieszka w sąsiednim Pakistanie i działa w organizacji kobiecej RAWA (Revolutionary Association of Women of Afghanistan). To jeden z nielicznych sposobów, w jaki może opowiedzieć światu o tragedii kobiet afgańskich.

W 1992 roku, po obaleniu rządów prezydenta Najibullaha popieranego przez Rosję, do władzy doszli ultrafundamentaliści mudżahedini. Ograniczyli oni prawa kobiet do pełnego udziału w życiu społecznym, ekonomicznym, kulturalnym i politycznym. Gdy po czterech latach wojny domowej, 27 sierpnia 1996 roku władzę w stolicy Afganistanu, Kabulu, przejęli talibowie, kobiety zostały tych wszystkich praw pozbawione.
30 sierpnia 1996 - talibowie ogłaszają, że kobiety nie powinny pracować, ale pozostać w domu. Ich rzecznik Wakil Ahmad mówi dziennikarzom, że kobiety będą nadal dostawać pensje. Kilka dni później w wywiadzie dla CNN minister spraw zagranicznych talibów Sher Mohammad Istanikzai przyznaje, że są bez funduszy.

2 października 1996 - talibowie wprowadzają w Kabulu przymus modlenia się pięć razy w ciągu dnia. Amnesty International oskarża ich o wprowadzenie terroru. Obserwatorzy Amnesty twierdzą, że dzieci i kobiety są przez nowe władze źle traktowane. Tego samego dnia minister spraw zagranicznych Pakistanu ogłasza, że jego kraj uznaje talibów za legalną władzę w Afganistanie. Ich przywódców nazwał "ludźmi pobożnymi, bardzo kochającymi Islam". Później talibów zaakceptują jeszcze Zjednoczone Emiraty Arabskie i Arabia Saudyjska. Reszta świata nie uznała ich do tej pory.

Talibowie okupują prawie dwie trzecie kraju. Kontrolują stolicę, Kabul i dwa z trzech dużych miast: Kandahar na południu i Herat na zachodzie. Pozostała jedna trzecia państwa jest zajęta przez sojusz ugrupowań wrogich talibom. Niektóre z nich są fundamentalistyczne, inne bardziej nowoczesne.

Kraj podręcznych

W powieści sf Opowieść podręcznej kanadyjskiej autorki Margaret Atwood niższa kasta kobiet służy swoim właścicielom w domu i rodzi im dzieci. Nie mają wolności ani prywatności. Na podstawie tej książki powstał film pod tym samym tytułem. Dziś miasta Afganistanu wyglądają jak plan z tego filmu.

- Gdziekolwiek przejmują władzę, kobiety stają się ich pierwszymi ofiarami - pisze Sohaila - popełniają zbrodnie, jakie nie były jeszcze odnotowane w żadnych kronikach. Źadna młoda dziewczyna nie była, ani nie jest bezpieczna. Kobiety w każdym wieku, nawet 70-letnie babcie, są grupowo gwałcone. Odkąd rządzą talibowie wzrosła liczba prostytutek i żebraczek. Młode kobiety, które straciły swoich żywicieli w tym zdominowanym przez mężczyzn społeczeństwie nie mają innego wyjścia niż tylko poniżyć się, by znaleźć pożywienie. Ogromna liczba kobiet popełnia samobójstwa, by uniknąć zgwałcenia lub zmuszenia do małżeństwa z uzbrojonym mężczyzną - pisze Sohaila.

Podludzie, niewolnice w gospodarstwie domowym i maszyny służące do prokreacji - tak talibowie postrzegają kobiety. Taka jest też oficjalna polityka Islamskiego Państwa Afgańskiego, jakie proklamowali. Ustalając swoje prawa wzorowali się na średniowiecznym prawie islamskim szariat.

Wysokie obcasy zakazane


Zamknięto wszystkie szkoły dla dziewcząt. Nakazano kobietom pozostać w domu. Jeśli jakiś pracodawca zatrudnia je, grozi mu surowa kara. Żadna kobieta nie ma prawa wyjść z domu bez towarzystwa mężczyzny z najbliższej rodziny - zwanego mahram: męża, ojca, syna lub brata. Żadna kobieta nie ma prawa skorzystać z wizyty u lekarza. Nie ma prawa być operowana przez zespół chirurgów, w którym choć jeden jest mężczyzną. Planowanie rodziny jest nielegalne. Zeznania kobiety są warte połowę zeznania mężczyzny. Kobieta sama nie ma prawa wnieść sprawy w sądzie, może to za nią zrobić wyznaczony członek jej najbliższej rodziny.

Kobiety nie mają prawa do odpoczynku i rekreacji, hale sportowe zostały dla nich zamknięte. Piosenkarki nie mogą śpiewać, bo ich głosy rozpraszają mężczyzn.
Afganki nie mają prawa pokazywać swoich twarzy publicznie obcym mężczyznom. Nie mogą nosić ubrań w jasnych kolorach, nie mogą robić sobie makijażu. Wolno im wychodzić z domu jedynie w czadorach - bezkształtnych workach, zakrywających je od stóp do głowy. Nie mogą nosić butów na obcasach, bo ich stukot rozprasza mężczyzn. Nie mogą podróżować prywatnymi samochodami z mężczyznami. Nie mają prawa zabierania głosu w publicznej dyskusji, nie mogą się głośno śmiać, bo to może rozproszyć mężczyzn. Mogłyby wzbudzić w nich pożądanie seksualne

Biczowanie dla mas


Udokumentowane przypadki z raportów Amnesty International i organizacji kobiet afgańskich RAWA: 27 lutego 1998 - Kabul: Tysiące osób przygląda się, jak nastoletnia dziewczynka Suhailullah, ubrana w obszerną szatę zakrywającą ją od stóp do głowy, otrzymuje 100 batów. Powód? Szła ulicą z mężczyzną, który nie jest jej krewnym. Suhailullah stała przez 60 batów. Przez resztę siedziała skulona na ziemi. Spod jej grubego czadoru, nie dało się słyszeć żadnego jęku. Świadkowie nie wiedzieli, ile dokładnie ma lat i czy otrzymała pomoc medyczną po biczowaniu. Oddział talibów zaaresztował ją, kiedy szła ulicą. Towarzyszący jej mężczyzna uciekł, gdy talibowie zaczęli się do nich zbliżać.

Na tym samym stadionie, gdzie biczowano dziewczynkę, widzowie obejrzeli amputowanie dłoni. Ręce stracili dwaj mężczyźni oskarżeni o kradzież 500 dolarów ze sklepu. Ich odcięte dłonie były później wystawione na widok publiczny.

- Stało się rutyną, że patrole Talibów biją kobiety za to, że są niedokładnie zakryte. Biją też mężczyzn, którzy się ogolili, bo są to według ich prawa przestępstwa- pisze Sohaila w internetowym liście.

Nie przypadkiem biczowanie Suhailullah odbyło się w piątek. Co tydzień tego dnia wymierzane są publicznie kary za pogwałcenie edyktów Ministerstwa Wspierania Cnót i Walki z Występkiem. Jeśli publiczność nie chce przychodzić oglądać krwawych kar, jest przyprowadzana pod przymusem.

Miejsce kobiety to dom albo grób.

22 stycznia 1996, Herat. Samochód talibów potrącił idącą ulicą kobietę. Świadkowie poszli do gubernatora aby wszczął dochodzenie. Jego odpowiedź brzmiała: "Kobiety nie mają prawa poruszania się poza domem. Jeśli potrącony byłby mężczyzną, wszczęlibyśmy śledztwo. Niech inne kobiety zapamiętają to jako dobrą lekcję i nie wychodzą ze swoich domów."

6 listopada 1997, Kabul. Do szpitala dociera kobieta z poparzeniami 80% ciała. Urzędnik talibów zabrania lekarzowi rozebrania jej. Lekarz mówi, że jeśli jej nie opatrzy, kobieta umrze. "Wielu talibów ginie na polu walki" - odpowiada urzędnik. Kobieta umiera nie otrzymując pomocy.

Restrykcje talibów najbardziej dotykają mieszkanki dużych miast. Tu żyje najwięcej wykształconych kobiet, którym zabroniono pracować. W wioskach zwykle tradycja wykluczała kobiety z udziału w życiu publicznym. W stolicy Kabulu studiowało 8000 kobiet, a tysiące pracowało jako wykształcone pracownice. W Herat pracę straciło około 3000 kobiet.

Pracownicy socjalni w kontrolowanym przez talibów Afganistanie mówią o dramatycznym wzroście liczby kobiet popełniających samobójstwa. Powód? Nie mogą znieść życia pod prawem islamskim. W najgorszych przypadkach odbierają sobie życie połykając sodę kaustyczną - to bolesna i powolna śmierć. O samobójstwach mówi się tylko szeptem. Z powodu społecznych i religijnych tabu rodziny zwykle mówią o nich jako o przypadkowej śmierci. Nawet międzynarodowe organizacje charytatywne są proszone, by nie mówić o tym głośno.

Zmuszam się, by żyć


RAWA jest jedną z nielicznych rodzimych organizacji, do których kobiety z Afganistanu mogą zwracać się o pomoc. Należy do niej Sohaila, która często otrzymuje takie listy:
"Cztery lata temu dziewczyna mieszkająca naprzeciwko została zgwałcona przez mujahedinów. Później inna młoda dziewczyna z sąsiedztwa została przez nich porwana. Po tych dwóch wydarzeniach popadłam w tak straszną depresję, że kilka razy próbowałam się zabić. Ale za każdym razem przypominałam sobie o mojej starej matce i moim młodszym rodzeństwie. Nie zrobiłam tego tylko ze względu na nich. Raz, kiedy szłam z matką do szpitala, talib zaczął biczować po plecach moją matkę, wyzywając nas przy tym. Tak się przeraziłam, że zaczęłam biec w kierunku nadjeżdżających samochodów. Na szczęście przechodnie zatrzymali mnie widząc płacz matki. Mimo to nie wiem, jak długo będę w stanie wynajdywać powody, dla których mam nadal żyć w tak nędzny i upokarzający sposób" - napisała anonimowa kobieta.

Raporty RAWY i Amnesty International odnotowują coraz więcej przypadków przemocy domowej. Z powodu trudnych warunków finansowych w rodzinach rośnie frustracja. Raporty donoszą także o prostytucji młodych ośmio- i dziewięcioletnich dzieci na ulicach.

Po kilku miesiącach od przejęcia władzy przez talibów i wprowadzeniu ostrego reżimu, liczba kobiet zgłaszających się do szpitala psychiatrycznego w Kabulu wzrosła z 15 do 35 dziennie. Większość z nich to byłe urzędniczki, które straciły pracę. Z 80 000 byłych urzędników w Kabulu prawie połowa to kobiety. O pomoc zgłaszają się również byłe studentki. Teraz zabroniono im chodzić na zajęcia. Wiele kobiet jest tak biednych, że jak mówią lekarze "nie mogą pozwolić sobie na lekarstwa".

Większość pacjentek przychodzi do szpitala psychiatrycznego w tajemnicy, bo istnieje społeczne tabu dotyczące chorób psychicznych. Brakuje lekarstw, więc lekarze robią co mogą lecząc terapiami psychiatrycznymi i grupowymi. To daje kobietom odizolowanym w więzieniach swoich domów szansę spotkania innych kobiet i porozmawiania.

- "To, co nas zabija, to bezczynne siedzenie w domu" - powiedziała wysłannikowi Amnesty Interational, Simeen, trzydziestosiedmioletnia wdowa uczestnicząca w nowym kobiecym projekcie na przedmieściach Kabulu. Jej grupa oferuje tkanie dywanów, szycie i kursy edukacyjne. "Byłam wściekła, gdy talibowie zamknęli mój wydział. Przyjście tutaj i przebywanie z innymi kobietami zmieniło dla mnie wszystko" - powiedziała.

Pomoc na emigracji

RAWA organizuje również zajęcia i warsztaty dla kobiet. Ale członkinie tej organizacji nie mają prawa działać na terenie swego kraju. W pobliskim Pakistanie założyły obozy dla uchodźczyń. Prowadzą szkoły z hostelami dla dziewcząt i chłopców. Organizują kursy pielęgniarskie, nauki czytania i pisania i zawodowe kursy dla kobiet .W Quetta (Kwecie) w Pakistanie założyły dla uchodźczyń z Afganistanu i ich dzieci szpital przenośnymi ekipami medycznymi. Z jedną z takich ekip wyjechała w głąb Afganistanu Sohaila. Wiadomości internetem przesyła teraz Huma Saeed.
Huma na co dzień pracuje w jednej ze szkół RAWA'y w Pakistanie. Wyemigrowała w 1992 roku. Wcześniej była nauczycielką. Kiedy fundamentaliści przejęli władzę, Huma, jak wiele innych kobiet, straciła pracę. Pamięta dzień, gdy przez swoje oficjalne radio "Shariat" talibowie ogłosili, że kobiety nie mają prawa wychodzić z domu. Nawet kobiety, które pracują w biurach, powinny zostać w domu, a "Allah zapewni im wszystko, czego potrzebują". Talibowie ogłosili także, że każda kobieta, którą zobaczą na ulicy idącą bez bliskiego męskiego opiekuna "mahram", zostanie ukarana.

Źycie z dnia na dzień stawało się dla Humy coraz trudniejsze. Zwłaszcza, że działała w RAWA'ie. Zdecydowała się wyjechać. Huma martwi się o krewnych, którzy zostali w kraju. Jej siostra jest wdową wojenną i ma czwórkę dzieci. Szyje torby na zakupy, które sprzedają jej dzieci. W ten sposób mogą jakoś przeżyć.

RAWA, grupa w której działają Huma i Sohaila, została założona przez afgańskie intelektualistki w 1977 roku w Kabulu. Jej założycielkom przewodziła Meena zamordowana w 1987 roku przez agentów KGB. To organizacja "niezależna, polityczna, feministyczna, walcząca o prawa kobiet i prawa człowieka". Dziś skupia około 2000 członkiń i wiele zwolenniczek/zwolenników w Afganistanie i poza jego granicami. Przez większy czas działalności RAWY trwała wojna domowa przeciw rosyjskim okupantom i sytuacja stawała się coraz trudniejsza. W 1982 roku RAWA przerzuciła większość swojej działalności do Pakistanu. Od 1992 roku działania RAWA'y kierują się przeciw fundamentalistom.

- Talibowie popełniają większość swoich zbrodni w imię Koranu i szariat. Nazywają się jedynymi obrońcami islamu i usprawiedliwiają okrucieństwa i opresjonowanie kobiet, jako oczyszczanie Afganistanu z szatańskiego widma z Zachodu. Jeśli ktokolwiek próbuje otworzyć usta, by powiedzieć choć słowo przeciwko nim, jest nazwany "wrogiem islamu" i może zostać zamordowany - mówi Huma.

Głos talibów

Na stronach internetowych www.taleban.com Talibowie zamieszczają swoje wersje wydarzeń. Sytuacji kobiet afgańskich dotyczą dwa krótkie teksty. Pierwszy z nich ma tytuł "Warunki życia kobiet obecnie i za panowania reżimu Rabbaniego": "Islamskie Państwo Afganistan w zupełności popiera społeczny, kulturowy i ekonomiczny rozwój kobiet. Rząd ochrania honor, życie i własność Afganek. W przeciwieństwie do sytuacji, jaka miała miejsce w reżimie Rabbaniego, kobiety mogą teraz wychodzić ze swoich domów bez obawy przed porwaniem, zgwałceniem i obrabowaniem". (....) "Poprzedni reżim, który nie służył dobru narodu, zatrudniał kobiety w wielu sektorach bez faktycznej potrzeby. Niektóre z nich były wykorzystywane do seksualnych rozrywek biurokratów. Ponieważ było to nieefektywne i niemoralne, obowiązek pracy został z kobiet czasowo zdjęty. Rząd płaci im regularnie pensje. Ale kobiety, których praca jest naprawdę konieczna, nadal pracują w sektorach zdrowia i edukacji. Gdy tylko warunki w kraju poprawią się, bez wątpienia poprawią się możliwości pracy dla kobiet."

W drugim oświadczeniu o edukacji kobiet na temat podany w tytule pada jedno zdanie. Talibowie uważają edukację za obowiązkową zarówno dla kobiet i mężczyzn, bo tak nakazuje Islam. Potem opisują obecną sytuację w kraju jako czasowo uniemożliwiającą zapewnienie dostępu do edukacji. By odbudować szkoły i uniwersytety potrzebują zagranicznej pomocy.

Muzułmanki protestują

Jak twierdzi Huma, nawet w Iranie niektóre zarządzenia talibów wzbudzają sprzeciw. Akt kamienowania został przez tamtejszych muzułmanów nazwany "nieludzkim i sprzecznym z Koranem".

Talibów jawnie potępia Liga Kobiet Muzułmańskich. W jej oświadczeniu czytamy: "Starania talibów, by wykluczyć kobiety z życia publicznego, to polityczny manewr nazwany przez nich islamskich prawem. Przed objęciem władzy talibowie dopuścili się manipulacji i używali sloganów o prawach kobiet, by udało im się przejąć kontrolę nad państwem. Używali autorytarnych metod typowych dla krajów Bliskiego Wschodu. Stanowisko talibów dotyczące wykluczenia kobiet z życia społecznego nie ma oparcia w islamie, ale raczej wypływa z kulturowych uprzedzeń jakie są obecne w represyjnych ugrupowaniach w tym rejonie.

Odkąd talibowie przejęli władzę, powtórzyła się historia, która wcześniej zaistniała w wielu muzułmańskich krajach. W tym scenariuszu niestabilność polityczna współistnieje z ekstremalną i niosącą opresję dla kobiet ideologią.

Takie poglądy nie mają podstawy w Koranie, a mimo to są promowane przez talibów jako "islamskie". Ta sytuacja jest wyjątkowo rozpaczliwa, ponieważ Koran przyznał prawa ekonomiczne kobietom już 1400 lat temu. Obecna manipulacja kobietami mająca służyć geopolitycznym interesom jest równocześnie nieludzka i sprzeczna z islamem."

Dyskryminacja to oficjalna polityka

Dyskryminacja kobiet w Afganistanie została zauważona przez ONZ. 13 września 1999roku Radhika Coomaraswamy, Specjalny Wysłannik ONZ ds. przemocy wobec kobiet, po powrocie z Afganistanu zwołała w Islamabadzie, stolicy sąsiedniego Pakistanu, konferencję prasową. "Na terytorium Afganistanu opanowanym przez talibów zastałam oficjalne, szeroko rozpowszechnione, systematyczne pogwałcenie praw kobiet jako praw człowieka" - powiedziała. "Prawa kobiet do edukacji, opieki medycznej, pracy, wolności poruszania się i zgromadzeń zostały drastycznie ograniczone". Coomaraswamy spędziła w Afganistanie 4 dni. Rozmawiała z afgańskimi kobietami i uchodźczyniami żyjącymi w pobliskim Pakistanie. Otrzymała raporty o istnieniu prostytucji w Kabulu. Wielu ludzi opowiadało jej o stręczeniu afgańskich kobiet za granicą. "Talibowie narzucili rozporządzenia, które są zupełnym zaprzeczeniem międzynarodowych standardów. Publiczne biczowania kobiet są przeprowadzane w każdy piątek, głównie za pogwałcenie rozporządzeń ministerstwa" - dodała.

Według wysłanniczki ONZ w najbliższej przyszłości nie zanosi się na poprawę sytuacji. Do władz w Kabulu skierowała pytanie o przyszłość kobiet i ich prawa do edukacji. Nie otrzymała żadnej odpowiedzi.

Huma zapytana o to, czy próbowały kiedykolwiek rozmawiać z talibami pisze: "To niemożliwe! Są z natury antydemokratyczni, a ich nastawienie do kobiet jest ciągle barbarzyńskie, bez porównania z jakimkolwiek innym krajem. To patologiczni mizogini".
Nad działaczkami RAWA'y cały czas krążą groźby śmierci ze strony talibów. 28 kwietnia 1998roku w pakistańskim miasteczku Peshawar RAWA zorganizowała demonstrację. Manifestujące zwolenniczki RAWY zostały zaatakowane prze fundamentalistów. Wykrzykiwali groźby i wyzwiska. Po tym wydarzeniu szef afgańskiego wymiaru sprawiedliwości Maulawi Mo'azen powiedział reporterowi lokalnej gazety w Peshawarze "Najczarniejszy dzień w historii Afganistanu, to ten, kiedy przyznano kobietom wolność".

Informacje wykorzystane w artykule pochodzą ze stron internetowych RAWA, Muzułmańskiej Ligi Kobiet, Oficjalnej Strony Talibów oraz innych publikacji RAWA i raportów Amnesty International. Raporty otrzymane przez RAWA pochodzą od naocznych świadków, raporty przysyłane do ich gazety "Wiadomości Kobiet" przesyłane są przez korespondentów- amatorów, którzy w większości proszą o zachowanie anonimowości. Większość tych raportów jest sprawdzana przez niezależne źródła i są uważane za wiarygodne.


źródło: http://www.efka.org.pl/index.php?action=z_art&ID=77

3 komentarze:

  1. To jest takie okropne. Do czego mężczyźni mogą się posunąc. A najbardziej współczuje tym kobietom, żeby XXI wieku dziły się takie rzeczy to jest karygodne i oburzajce. Właśnie co możemy ? Jak im pomóc ?

    OdpowiedzUsuń
  2. Straszne ze tak osamotnione są kobiety w walce o prawa człowieka. Nie do pomyślenia jest poziom zezwierzęcenia talibów i ich nieuzasadniona nienawiść do kobiet.

    OdpowiedzUsuń
  3. pomóc przez zabicie tam mężczyzn nie widzę innego sposobu

    OdpowiedzUsuń